Janusz Kołodziej ujarzmił ból i czarował na torze. „Do poniedziałku dolegliwości były ogromne”

Janusz Kołodziej ujarzmił ból i czarował na torze. „Do poniedziałku dolegliwości były ogromne”

Janusz Kołodziej (w kasku niebieskim)
Janusz Kołodziej (w kasku niebieskim) Źródło:Newspix.pl / Paweł Wilczyński
Janusz Kołodziej został bohaterem Fogo Unii Leszno na inaugurację PGE Ekstraligi. Po spotkaniu z Tauron Włókniarzem Częstochowa podzielił się z nami informacjami na temat swojego stanu zdrowia.

Zdrowie Janusza Kołodzieja było wśród kibiców żużla w Lesznie najgorętszym tematem ostatnich dni. Przeciętny człowiek bowiem potrzebuje dochodzi do siebie po złamaniu mostka około 10-12 tygodni. Tymczasem kapitan Fogo Unii przygotował się do startu PGE Ekstraligi 2 tygodnie po feralnym upadku w Gorzowie i jeszcze został bohaterem swojej drużyny. Wywalczył 13 punktów, a jego zespół pokonał w piątek Tauron Włókniarz Częstochowa 47:43.

Janusz Kołodziej mówi o upadku w Gorzowie

Kołodziej kontuzji doznał dokładnie 27 marca. Po spotkaniu z Włókniarzem wrócił do tamtego momentu, przyznając uczciwie, że do zdarzenia doszło z powodu jego błędu.

– Przy upadku czułem, że coś strzeliło. Nie było ciekawie. To był mój błąd, bo źle kazałem sobie ustawić motocykl. Był za mocny i nie do opanowania. Upadłem i potem wiedziałem, że jest niedobrze, bo gdy jechałem do Leszna, to nie mogłem nawet sobie odpowiedniej pozycji w samochodzie znaleźć. Diagnoza była kiepska, ale na szczęście szybko wiedziałem, na czym stoję. Od razu podjąłem rehabilitację. Wykonałem kawał ciężkiej pracy każdego dnia również w trakcie świąt. Byłem właściwie przywiązany do tych urządzeń medycznych i nawet podczas spożywania posiłków o nich myślałem. Dużo pracy też włożył nasz fizjoterapeuta – analizował Janusz Kołodziej w strefie dla mediów.

Zapytaliśmy kapitana leszczyńskich byków, jak wygląda jego samopoczucie tuż po zawodach, bo z jednej strony poprowadził zespół do zwycięstwa, a z drugiej w krótkim czasie wrócił po poważnej kontuzji i były obawy, że to może odbić się na jego zdrowiu.

– Jakiś mały ból występuje, ale miałem już w życiu tyle kontuzji, że umiem dotrzeć do siebie. Potrafię ten ból wyciszać. Powiem szczerze, że we wtorek mnie puściło najbardziej, a do poniedziałku dolegliwości były ogromne. Czasami jest tak, że mamy do czynienia z monotonią i ciężko wstać, ale wtedy pojawia się taki dzień, jak w moim wypadku wtorek, który dużo zmienia – podkreślił Kołodziej.

„To zwycięstwo smakuje jak najlepsze wino”

Piątkowy mecz w Lesznie dostarczył wielkich emocji. Jak wyliczył statystyk Rafał Gurgurewicz, widzieliśmy aż 17 mijanek. Zawodnicy często tasowali się na dystansie. Po dziesięciu biegach Unia miała przewagę dziesięciu punktów, lecz ostatecznie Włókniarz był bliski wyrwania wygranej. Dlatego nie dziwi też, że Kołodziej i spółka odetchnęli z ulgą.

twitter

– To zwycięstwo smakuje jak najlepsze wino – powiedział z uśmiechem na twarzy lider 18-krotnych mistrzów Polski.

– Nie wygraliśmy z dużą przewagą, ale liczbą się dwa punkty do ligowej tabeli. Dobrze zaczęliśmy sezon. Czeka nas jeszcze dużo pracy, bo wciąż ją oczywiście wykonujemy, ale wiemy, że jest jeszcze trochę rzeczy, które można poprawić. Jeszcze nam nie wychodzi wszystko, tak jakbyśmy chcieli – dodał Kołodziej.

Niespełna 40-letni zawodnik pokazał klasę, ale był jeden żużlowiec, który znalazł na niego patent. To oczywiście Leon Madsen, zdobywca 16 punktów. Duńczyk był wyraźnym liderem Tauron Włókniarza Częstochowa, ale sam nie mógł zapewnić swojej drużynie wygranej. Madsen dwukrotnie wyprzedzał Kołodzieja na dystansie, lecz za trzecim razem to leszczynianin okazał się lepszy.

– Leon Madsen był bardzo szybki. Szeroko jest na łukach i panuje spore pole do popisu. Myślę, że nawet jeśli na siłę bym go blokował, to i tak by mnie wyprzedził. Zresztą zrobił to raz na zewnętrznej części toru, a w innym przypadku przy krawężniku. Przegrałem z nim dwa razy, ale w ostatnim biegu Andrzej Lebiediew pomógł mi zdobyć trzy punkty – skwitował kapitan Fogo Unii Leszno.

W następnej kolejce ligowej Byki wybiorą się do Torunia, gdzie zmierzą się z miejscowym KS Apatorem. Spotkanie odbędzie się w piątek (19 kwietnia) o godzinie 18:00.

Czytaj też:
Trzykrotny mistrz świata był rozchwytywany w Polsce. Wskazał, ile klubów go chciało
Czytaj też:
Ogromne wyczekiwanie w Lesznie. „Przed Unią najważniejszy sezon od 1997 roku”

Źródło: WPROST.pl