Legia Warszawa do meczu w Lublinie przystępowała po porażce z Górnikiem Zabrze. Wojskowi przegrali w Zabrzu 2:3 i odpadli z rozgrywek o Puchar Polski. – Czuję wstyd po tym meczu. Prowadziliśmy po pierwszej połowie 2:0 i przegraliśmy. To Górnik dał z siebie wszystko. Straciliśmy dwa gole po stałych fragmentach i w dogrywce nie umieliśmy wrócić do gry i zwyciężyć. Powtarzaliśmy sobie przez ostatnie 2-3 dni, że dla rywala to będzie mecz roku. W drugiej połowie zabrakło nam chęci odniesienia wygranej. Przykre jest dodatkowo to, iż nie dość, że odpadliśmy, to jeszcze musieliśmy rozegrać dodatkowe pół godziny – mówił po meczu trener warszawiaków Besnik Hasi.
W sobotę ekipa z Łazienkowskiej również mierzyła się z Górnikiem, ale tym z Łęcznej i znowu zagrała poniżej oczekiwań. Już w 6. minucie Piotr Grzelczak dostał świetną piłkę za obrońców i stanął oko w oko z Arkadiuszem Malarzem. Wydawało się, że w tej sytuacji był spalony, ale sędzia nie przerwał gry. Zawodnik Górnika oddał więc płaski strzał, ale prosto w nogi golkipera. W pierwszej połowie gospodarze zagrali bardzo pewnie, a Legia miała sporo problemów na własnej połowie. Do 20. minuty gra była wyrównana, ale potem to zespół trenera Andrzeja Rybarskiego wyraźnie przejął inicjatywę.
W 31. minucie Górnik powinien wyjść na prowadzenie, ale z lewej strony do bramki nie potrafił celnie skierować piłki Grzelczak. Legia nie potrafiła stworzyć żadnej ciekawej sytuacji. Chwilę później znowu gospodarze stanęli przed świetną szansą, ale tym razem Bartosz Śpiączka nie zachował zimnej krwi pod bramką Malarza. Po 45 minutach ciężko było szukać pozytywów w grze „Wojskowych”. Aktywny w środkowej strefie był Thibault Moulin, ale prawie każde dłuższe podanie pod pole karne Sergiusza Prusaka kończyło się stratą przyjezdnych. Do przerwy na Arenie Lublin goli nie oglądaliśmy.
Malarz zaczarował bramkę
Po zmianie stron Legia dalej grała poniżej oczekiwań, a podopieczni Rybarskiego nastawieni na ofensywę ciągle sprawdzali czujność Malarza. W 66. minucie piłkę ręką w polu karnym zagrał Michał Pazdan i sędzia podyktował rzut karny dla łęcznian. Jedenastkę wykonywał Grzegorz Bonin, ale bramkarz wyczuł jego intencje i pewnie interweniował. Rzut karny nie obudził jednak zespołu Besnika Hasiego. W 74. minucie po raz kolejny Malarz uratował swój zespół. Tym razem w ostatnim momencie wybił piłkę, która potem odbiła się jeszcze od słupka.
Mistrzowie Polski skupieni na własnej połowie odpierali tylko kolejne ataki rywali. W 80. minucie Górnik dopiął swego i objął prowadzenie. Z bliska piłkę do siatki wpakował Vojo Ubiparip. Po stracie gola Legia trochę się ożywiła, ale miała pomysłu, jak zagrozić bramce rywali. Gospodarze z kolei nie zwalniali tempa i dalej prezentowali ofensywny futbol. Jeszcze w doliczonym czasie mieli stuprocentową okazję, ale znowu Malarz pokazał klasę światową w bramce.
Legia przegrała w Lublinie z Górnikiem Łęczna 0:1. Już 17 sierpnia „Wojskowi” rozegrają pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Dundalk FC.