Australia w fazie grupowej Mistrzostw Świata w Rosji pokazała, że potrafi walczyć z najlepszymi. Tak było w meczu z Francją, kiedy „Socceroos” wysoko zawiesili poprzeczkę i „Trójkolorowi” musieli się mocno namęczyć, żeby wygrać to spotkanie.
Tym razem Australijczycy nie dali rady. Zostali zatrzymani w Soczi przez Peruwiańczyków, którzy do tej pory mieli na koncie dwie mundialowe porażki. Inkowie otworzyli wynik meczu już w 18. minucie. Andre Carillo dostał podanie górą z lewego skrzydła. Popisał się strzałem z powietrza i zmieścił piłkę w bramce przy samym słupku. Australijczycy w pierwszych 45 minutach mieli kilka okazji, jednak wynik już się nie zmienił.
Drugi cios zaraz po przerwie
To, że „Socceroos” do przerwy przegrywali, dla wielu kibiców mogło być zaskoczeniem, ale Peru szybko potwierdziło, że ten rezultat nie jest przypadkowy. W 50. minucie Paolo Guerrero przejął przypadkową piłkę i nie miał problemów z posłaniem futbolówki do siatki. Ładnie złożył się do strzału i mieliśmy 2:0 dla Peru.
Australijczycy mieli jeszcze swoje szanse chociaż na bramkę kontaktową, ale nic z tego nie wyszło. Peruwiańczycy wygrali 2:0 w spotkaniu na otarcie łez. Z grupy C awansowała Francja i Dania. Australia i Peru żegna się z turniejem w Rosji.
Czytaj też:
Gorszego meczu na mundialu do tej pory nie było. Kibice wygwizdali piłkarzy