Alexander Kopacz to Kanadyjczyk z polskimi korzeniami. Sportowiec zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w bobslejowych dwójkach podczas igrzysk w Pjongczangu w 2018 roku. 31-latek trafił teraz do szpitala, gdzie zmaga się z COVID-19. W rozmowie z CTV News opowiedział o objawach choroby.
Jak powiedział stacji, najpierw dopadła go bardzo wysoka gorączka, a także kaszel i dreszcze. – Każdego dnia czułem się coraz gorzej. Nie obowiązywały tu żadne zasady. To jest naprawdę demoniczna choroba. Nie mogłem spać przez sześć dni – wspominał.
„Zacząłem się już żegnać z bliskimi”
Kopacz czuł się tak źle, że trafił do szpitala. – Brakowało mi oddechu, miałem halucynacje. Po kilku dniach przyszła lekka poprawa. Leżysz i myślisz, że możesz umrzeć. Nie jesteś w stanie nic z tym zrobić. W innej sytuacji możesz być silniejszy, szybszy… tu cały czas istnieje prawdopodobieństwo, że przegrasz tę walkę – mówił.
– Nawet mistrz olimpijski może zostać sparaliżowany przez koronawirusa. Niech nikt nie myśli, że jest od tego mocniejszy. Nigdy nie czułem się tak bliski swojej śmierci. Zacząłem się już żegnać z bliskimi, bo nie było wiadomo, co się stanie. Teraz jednak mogę wszystkim powiedzieć, że będzie dobrze – dodał.
Czytaj też:
Niezwykłe popisy szwajcarskiego narciarza w Pjongczangu. Nagrania podbijają sieć