Na pierwszą groźną sytuację zawodnicy kazali nam czekać do 13. minuty, natomiast dała nam ona od razu bramkę. Fantastyczne dośrodkowanie Trenta Alexandra Arnolda głowa wykończył Diogo Jota dając prowadzenie drużynie Jurgena Kloppa. Osiem minut później gospodarze powiększyli swoją przewagę do dwóch goli za sprawą Sadio Mane, który przeciął zagranie Arnolda, który miał już dwie asysty na swoim koncie.
W 35. minucie zdążyła się dosyć niecodzienna sytuacja. Czerwoną kartkę za groźny faul taktyczny otrzymał obrońca gości Felipe. Ta sytuacja jeszcze bardziej przytłoczyła zespół Diego Simeone i tylko dzięki Janowi Oblakowi, ten wynik w pierwszej połowie nie uległ zmianie.
Liga Mistrzów. Liverpool ograł Atletico
Przebieg meczu od początku drugiej połowy się nie zmienił, co w 48. minucie udowodnił Jota strzelając bramkę, natomiast słusznie została ona nieuznana, gdyż Portugalczyk był na minimalnym spalonym. W 56. minucie miała miejsce taka sama sytuacja, jednakże po drugiej stronie boiska. Luis Suarez oddał mocny strzał z dystansu, który dzięki rykoszetowi zmylił Alissona Beckera. Jak się później okazało, Urugwajczyk był wcześniej na spalonym i gospodarze dalej mieli dwubramkową przewagę.
Dziesięć minut przed zakończeniem spotkania, swoją okazję mieli zawodnicy z Madrytu, natomiast szybko przeprowadzonej kontry, nie zakończył bramką Hector Herrera. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, dzięki czemu Liverpool po czterech meczach w grupie ma na swoim koncie 12 „oczek”. Sytuacja Atletico Madryt wygląda zgoła inaczej, gdyż mają oni 4 punkty i zajmują trzecie miejsce w tabeli, za The Reds oraz FC Porto.
Czytaj też:
Kolejna wygrana Realu Madryt. Dublet niezawodnego Benzemy