Od początku spotkania zarówno Inter, jak i Szachtar popisywały się dość sporą niedokładnością, przez co akcje były mocno szarpane. Pierwszy kwadrans opierał się na walce w środku pola oraz niecelnych uderzeniach zawodników Interu.
Liga Mistrzów 2021/22. Inter się obudził
W 25. minucie zespół Simone Inzaghiego zdołali optyczną przewagę zamienić na zdobytą bramkę, której sędzia słusznie nie uznał, z powodu spalonego. Do siatki trafił Ivan Perisić, jednak nie cieszył się on z tej zdobyczy za długo, a wynik nie uległ zmianie. Do końca pierwszej części spotkania tablica wyników dalej pokazywała bezbramkowy remis i ze sporymi nadziejami oczekiwaliśmy na drugą połowę, by piłka wreszcie zatrzepotała w siatce.
Wydawało się, że nasze nadzieje mogą się ziścić po nieźle rozegranym rzucie z autu i genialnym dośrodkowaniu, wykonanym głową, przez Ivana Perisicia na ponad 20 metrów, natomiast strzelec bramki – Lautaro Martinez przed oddaniem strzału sfaulował jednego z obrońców. Była to już druga nieuznana bramka Interu w tym meczu.
Inter wreszcie „legalnie” trafia
Do trzech razy sztuka, mogą powiedzieć Nerazzurri, ponieważ w 61. minucie bezpańską piłkę przed polem karnym w siatce umieścił Edin Dżeko, posyłając mocne uderzenie niedające szans bramkarzowi.
Na drugą bramkę nie czekaliśmy tyle, co na premierowe trafienie, bo już po sześciu minutach Edin Dżeko miał na swoim koncie dublet. Celne dośrodkowanie, będącego dzisiaj jednym z motorów napędowych gospodarzy, Ivana Perisicia, które zamknął właśnie Bośniak i w sześć minut Inter miał już wynik niebezpieczny dla niektórych polskich trenerów – 2:0.
Na 10 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry, Szachtar miał świetną okazję do zdobycia bramki kontaktowej, natomiast dobrze przeprowadzony kontratak na słupku zakończył Dodo i goście dalej potrzebowali dwóch trafień, by wywieźć przynajmniej punkt ze stolicy Włoch.
Czytaj też:
Legia Warszawa nadal może wszystko. W grupie mistrzów Polski sytuacja jest skomplikowana