Sytuacja we wschodniej Ukrainie rankiem 24 lutego stała się wyjątkowo napięta. Tego dnia rosyjska armia rozpoczęła inwazję na naszych południowo-wschodnich sąsiadów, niszcząc między innymi lotniska oraz bazy wojskowe.
Rosja, czyli sportowy moloch
Wojna wywołała ogromne poruszenie również w świecie sportu, w którym Rosjanie odgrywają niebagatelną rolę. Wystarczy wspomnieć, że w 2014 roku organizowali zimowe igrzyska olimpijskie, cztery lata później mistrzostwa świata w piłce nożnej, w 2022 roku miał się tam odbyć siatkarski mundial. Do tego na najbliższy maj zaplanowano finał Ligi Mistrzów w Sankt Petersburgu. Strategicznym sponsorem Champions League jest zresztą wielki koncern Gazprom.
Do tego równo za miesiąc reprezentacja Polski miała rozegrać ze Sborną mecz barażowy o awans na mistrzostwa świata w Katarze. Kamil Bortniczuk, nasz minister sportu, uważa nawet, że Biało-Czerwoni nie powinni jechać do Moskwy na wspomniane spotkanie piłkarskie.
Kamil Bortniczuk domaga się nałożenia na Rosję surowych sankcji sportowych
Bortniczuk jest też jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników zastosowania najsurowszych sankcji wobec rosyjskiego sportu. Chce on, aby władze międzynarodowe odizolowały ten kraj i odebrały mu prawda do organizowania wszelakiego rodzaju turniejów i zawodów sportowych. W tej sprawie polski minister ma rozmawiać z przedstawicielami innych krajów Unii Europejskiej.
– Jestem po rozmowie z Minister Sportu Francji p. Roxaną Maracineanu. Zaproponowałem francuskiej prezydencji wypracowanie wspólnego stanowiska, wzywającego środowiska sportowe do odebrania Rosji praw do organizacji międzynarodowych wydarzeń sportowych – napisał na Twitterze.
Czytaj też:
Ukrainiec został bohaterem Benfiki w Lidze Mistrzów. Po golu zdecydował się na patriotyczny gest