Kamil Glik ucierpiał w ligowym meczu Benevento z Brescią, podczas którego jeden z rywali składając się do przewrotki, trafił nie w piłkę, a w głowę stopera reprezentacji Polski. Doświadczony defensor wprawdzie nie stracił przytomności, ale i tak zniesiono go z boiska na noszach.
Kadrowicz prosto ze stadionu został przewieziony do szpitala, gdzie przeprowadzono szereg badań. O ich wynikach poinformowała na Instagramie żona piłkarza, Marta Glik. „Kamil czuje się dobrze. Głowa obita, ale cała. Lekki wstrząs, dwa zęby wybite, gladiator się nie poddaje. Kamil bardzo dziękuje za wsparcie i liczne wiadomości” – napisała.
Reprezentacja Polski. Kamil Glik opuścił szpital
Nowe informacje na temat stanu zdrowia obrońcy przekazał 16 marca na Twitterze rzecznik PZPN i team manager reprezentacji, Jakub Kwiatkowski. „Kamil Glik po badaniach, które nie wykazały wstrząśnienia mózgu, został dziś wypisany ze szpitala. Teraz musi tylko udać się do dentysty. Nie pierwszy raz potwierdziło się, że Kamil to prawdziwa skała” – stwierdził.
Na wpis Kwiatkowskiego zareagował Mateusz Klich, który zażartował z kolegi z drużyny. „I tak klawiatura była do roboty” – stwierdził, nawiązując do wybitych zębów Glika. „A jak noga tego drugiego?” – zażartował z kolei Bartosz Bereszyński sugerując, że w starciu z takim „twardzielem”, jakim jest Glik, mogła ucierpieć noga gracza Brescii. „Jeszcze jej szukają” – odpowiedział jeden z internautów.
Przypomnijmy, zawodnik Benevento znalazł się na liście piłkarzy powołanych na towarzyski mecz ze Szkocją i finał turnieju barażowego, w którym podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się ze Szwedami lub Czechami. Jeśli Glik dojdzie do pełni sił, prawdopodobnie zobaczymy go w pierwszym składzie.
Czytaj też:
Znamy kadrę reprezentacji Szwecji na baraże MŚ 2022. Wiadomo, co ze Zlatanem Ibrahimoviciem