Do końca sezonu PKO Ekstraklasy nie pozostało wiele meczów, a mimo to losy mistrzostwa Polski nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Przed 32. kolejką Lech Poznań oraz Raków Częstochowa znajdowali się na czele ligowej tabeli. Oba zespoły miały po 65 punktów. Częstochowianie stracili punkty w meczu z Cracovią, zatem Kolejorz mógł zostać samodzielnym liderem. Podopieczni Macieja Skorży musieli jednak zdobyć komplet punktów w starciu wyjazdowym z Piastem Gliwice, który świetnie radzi sobie w rundzie wiosennej. Gliwiczanie do spotkania z Lechem Poznań przegrali w 2022 roku zaledwie raz. Do tego mogli pochwalić się serią 11 meczów bez porażki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Lech Poznań miał przewagę. Gol Jakuba Kamińskiego w PKO Ekstraklasie
Lech Poznań lepiej wszedł w to spotkanie. Drużyna prowadzona przez Macieja Skorżę bardzo dobrze zneutralizowała największe atuty Piasta Gliwice. Właściwie od samego początku narzuciła swój styl gry, co przyniosło pożądany efekt w postaci gola. W 16. minucie Joel Pereira popisał się genialnym dośrodkowaniem do wbiegającego w pole karne Jakuba Kamińskiego. Młody zawodnik Kolejorza, który po zakończeniu sezonu przeniesie się do Vfl Wolfsburg, zachował się niczym rasowy snajper. Oddał fantastyczny, precyzyjny strzał głową. Bramkarz gospodarzy nie dał rady.
W rozmowie w przerwie meczu skrzydłowy Dumy Wielkopolski przyznał, że nie zamierzał strzelać, to miało być raczej dogranie. Po chwili Jakub Kamiński ponownie mógł wpisać się na listę strzelców. 19-latek oddał płaski strzał po ziemi, ale tym razem Frantisek Plach poradził sobie z tym uderzeniem. Wynik do końca tej pierwszej połowy nie uległ już zmianie. Lechici kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i zasłużenie prowadzili 1:0.
Piorunujący początek Piasta Gliwice
Walczący o europejskie puchary Piast Gliwice nie miał zamiaru składać broni. Trener Waldemar Fornalik fenomenalnie wykorzystał piętnastominutową przerwę i wyciągnął wnioski. Gliwiczanie wrócili na murawę zmotywowani i już w pierwszej akcji drugiej połowy zaskoczyli rywali, doprowadzając do wyrównania. Gospodarze potrzebowali zaledwie 30. sekund. Fantastycznie rozegraną akcję wykończył Damian Kądzior. Były reprezentant Polski nie pozostawił golkiperowi żadnych szans. 29-latek uderzył po ziemi, a Mickey van der Hart nawet nie drgnął.
Piastunki wróciły więc do gry. Spotkanie nieco się otworzyło, ale zarówno jednej, jak i drugiej drużynie brakowało dokładności. Gracze Lecha Poznań znacznie dłużej utrzymywali się w posiadaniu futbolówki, ale nie potrafili tego wykorzystać. Losy tej rywalizacji długo pozostawały nierozstrzygnięte. Dopiero dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry goście ponownie wyszli na prowadzenie. Mikael Ishak fenomenalnie odnalazł się w polu karnym, po rzucie rożnym, i wpakował piłkę do siatki.
Bramka zdobyta przez szwedzkiego napastnika wyprowadziła poznańskiego Lecha na fotel lidera PKO Ekstraklasy. Do końca sezonu pozostały jeszcze dwie kolejki.
Czytaj też:
Raków Częstochowa stracił punkty! Drużyna Papszuna może nie zdobyć mistrzostwa