Bayern Monachium to aktualni liderzy Bundesligi. Mają jednak tyle samo „oczek” co druga Borussia Dortmund i rewelacja sezonu, Union Berlin. Nieoczekiwana strata punktów w ostatniej kolejce doprowadziła do wściekłości byłego trenera Roberta Lewandowskiego. Za swoje zachowanie będzie musiał zapłacić.
Były trener Roberta Lewandowskiego z grzywną
Aktualny mistrz Niemiec mierzył się na wyjeździe z Borussią Monchengladbach. Już od ósmej minuty meczu Bawarczycy musieli rywalizować w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Dayota Upamecano. Ostatecznie Bayern przegrał 2:3, przez co dał się dogonić dwójce rywali. Po meczu niezadowolony z pracy sędziego, Tobiasa Welza, był Julian Nagelsmann. Według doniesień mediów wyraźnie podburzony szkoleniowiec miał wykrzykiwać w kierunku arbitrów: „To jakiś żart, jaja sobie robicie ze mnie, czy co?”.
Jak informuje „Bild”, młody Niemiec na tym nie poprzestał. Miał próbować dostać się do pokoju sędziów, by bezpośrednio dać upust emocjom. Według doniesień, ostatecznie nie doszło do konfrontacji, lecz Nagelsmann nie uniknął kary. Choć szybko pokajał się i przeprosił za zachowanie na Instagramie, to i tak Niemiecki Związek Piłki Nożnej nałożył na niego grzywnę w wysokości 50 tysięcy euro. Kara jest stosunkowo łagodna, biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobne było także zawieszenie trenera i zakaz przebywania na ławce rezerwowych podczas najbliższych spotkań.
„Ponieważ nie stawił się jeszcze przed sądem sportowym, przeprosił tego samego wieczoru, a także wykazał się skruchą w oświadczeniu złożonym komisji kontrolnej, komisja powstrzymała się od ubiegania się o zakaz przebywania na ławce rezerwowych” – napisał DFB w uzasadnieniu kary.
Bayern Monachium walczy w Bundeslidze
Były trener Roberta Lewandowskiego może już w spokoju przygotowywać klub do najbliższego meczu Bundesligi. W niedziele, 26 lutego, Bawarczycy zmierzą się z rywalem do mistrzostwa, Unionem Berlin.
Czytaj też:
Szlachetny czyn gwiazdy Bundesligi. Odpuścił mecz, by ratować życieCzytaj też:
Nie żyje legenda Realu Madryt. Honorowy prezes klubu miał 83 lata