Ewa Swoboda wpadła na metę jako trzecia, tuż za Fraser Pryce (10,89) oraz Davis (10,98). Polka nie zmieściła się w magicznej barierze 11 sekund, ponieważ uzyskała rezultat 11,01 sekundy. W efekcie kwestia jej awansu do finału rozstrzygała się „korespondencyjnie”. Do najważniejszego etapu przechodziły bowiem dwie najszybsze zawodniczki z danego biegu, a także dwie zawodniczki z trzecich miejsc z najlepszymi czasami.
Ewa Swoboda musiała czekać na rozstrzygnięcia innych półfinałów
Bardzo liczyło się zatem to, co w działo się na bieżni także w pozostałych wyścigach. Zwłaszcza ten następujący bezpośrednio po starcie Swobody mógł martwić, ponieważ był naszpikowany gwiazdami damskiego sprintu. Startowały w nim takie gwiazdy jak Kambundji, Hobbs, Jackson, Richardson czy Ta Lou. Jak się okazało, dwie pierwsze zawodniczki uzyskały rezultaty minimalnie gorsze od Swobody (odpowiednio 11,04 sekundy i 11,02), co jeszcze przedłużyło oczekiwanie względem ostatecznego rezultatu.
Wszystko rozstrzygnęło się więc w ostatnim biegu. W nim trzecia zawodniczka musiała uzyskać wynik niższy niż 11,01 sekundy, aby Polka mogła zameldować się w wielkim finale na dystansie 100 metrów. Tymczasem dodatkową nerwowość wprowadził fakt, iż w trzecim sprincie mieliśmy falstart autorstwa Alfred, groźnej dla Swobody. Decyzją sędziów nie została jednak wykluczona, ponieważ jej błąd nie był wystarczająco duży, a powtórki to potwierdziły.
Ogromne szczęście Ewy Swobody
W ostatnim biegu wygrała właśnie Alfred z czasem 10,92 sekundy. Druga była Brown 10,97, a trzecia Asher-Smith z identycznym czasem jak Biało-Czerwona. Sędziowie zmierzyli jednak, iż Swoboda była wolniejsza o jedną tysięczną sekundy i przez to – zdawałoby się – odpadła w półfinale. Po kilku minutach okazało się jednak, że sędziowie podjęli decyzję, by wyjątkowo w finale wystąpiło dziewięć, a nie osiem zawodniczek. Tym samym Polka wywalczyła awans!
Czytaj też:
Koniec mistrzostw świata dla Damiana Czykiera. To nie był udany biegCzytaj też:
Wojciech Nowicki dostanie czek i nietypową nagrodę. To efekt wygranego zakładu