Za nami ORLEN Cup w Łodzi
Artykuł sponsorowany

Za nami ORLEN Cup w Łodzi

Pia Skrzyszowska
Pia Skrzyszowska Źródło:Marek Biczyk
W sobotę 27 stycznia odbył się ORLEN Cup. Do Łodzi zjechali się najlepsi polscy i zagraniczni lekkoatleci. Podczas tego mityngu było wszystko, rekordy, niespodzianki i zwycięstwa faworytów. Tak nasi zawodnicy zainaugurowali sezon na hali.

Mityng lekkoatletyczny ORLEN Cup jest zaliczany do imprez z serii World Athletics Indoor Tour Bronze – cyklu prestiżowych mityngów lekkoatletycznych organizowanych pod egidą World Athletics oraz European Athletics. Sponsorem tytularnym tych zmagań jest ORLEN, który w lekkoatletykę angażuje się nie tylko na poziomie sportu zawodowego, ale także amatorskiego oraz dzieci i młodzieży. ORLEN jest sponsorem generalnym Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, a także wspiera organizację lekkoatletycznych imprez z udziałem czołowych zawodników z całego świata.

Podczas ORLEN Cup w Łodzi nie zabrakło najlepszych polskich lekkoatletów

Wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i dyrektor ORLEN Cup 2024 Sebastian Chmara podkreślał przed startem mityngu, że w Łodzi rozpoczął się nie tylko sezon halowy, ale przede wszystkim rok olimpijski. – Głęboko wierzę, że kibice dodadzą wiary naszym zawodnikom przed tym bardzo ważnym sezonem – mówił przed startem zmagań. Organizację ORLEN Cup oprócz ORLEN S.A. wspierało także miasto Łódź.

twitter

W tej imprezie wzięli udział najlepsi polscy lekkoatleci, na czele z Piotrem Liskiem, Pią Skrzyszowską i Ewą Swobodą, jak i również największe zagraniczne gwiazdy sportu. Jak w latach ubiegłych lekkoatleci wzięli udział w siedmiu konkurencjach – w biegach na dystansie 60 metrów i 60 m przez płotki kobiet oraz mężczyzn, pchnięciu kulą, skoku wzwyż, a także skoku o tyczce.

ORLEN CUP w Łodzi: Rozpoczęliśmy od zmagań w skoku wzwyż

ORLEN Cup Łódź rozpoczął się od zmagań w skoku wzwyż, gdzie kibice mogli oglądać, jak radzi sobie Norbert Kobielski. Polak był faworytem w tych zmaganiach, co udowodnił na samych zawodach. Nasz reprezentant zaczął skakanie dopiero od wysokości 2,10 m, co nie sprawiło mu większych problemów, tak samo, jak wys. 2,14 i 2,18. Drobne problemy zaczął mieć dopiero przy tyczce zawieszonej na 2,22 m. Dopiero za drugim razem udało mu się tę wysokość pokonać. Sytuacja powtórzyła się przy 2,25 m. Niestety 2,30 było już poza zasięgiem naszego reprezentanta. Na szczęście i tak zwyciężył w tej konkurencji.

Norbert Kobielski

Na drugim miejscu uplasował się Izraelczyk Yonathan Kapitolnik. On – jako jeden z nielicznych – zaczął zmagania od dwóch metrów. Nie sprawiło mu to żadnego problemu, tak samo, jak wys. 2,05 m. Przy 2,10 m potrzebował dwóch prób. To był wypadek przy pracy, bo już w dwóch kolejnych skoczył bezbłędnie. Dopiero wysokość 2,22 m – podobnie jak Kobielskiemu – tyczka sprawiła trochę problemów i dopiero za drugim razem ją pokonał. W przeciwieństwie do Polaka nie przeskoczył 2,25 i zakończył zmagania, z najlepszym wynikiem w sezonie. Kolejni rywale – Dmytro Nikitin z Ukrainy, Cypryjczyk Vasilios Konstantinou, Włoch Edoardo Stronati i Belg Jef Vermeiren zakończyli rywalizację na 2,14.

Nieudany występ Piotra Liska na ORLEN Cup w Łodzi

Następnie rozpoczął się skok o tyczce, w którym wziął udział jeden z najlepszych polskich lekkoatletów specjalizujących się w tej dyscyplinie – Piotr Lisek. Powalczył on o najlepszy wynik m.in. z rodakiem Robertem Soberą, a także z dwukrotnym mistrzem świata i medalistą olimpijskim – Samem Kendricksem. Niestety, jak można było się spodziewać, to Amerykanin wygrał całe zmagania z wynikiem 5,82, co było jego najlepszym wynikiem w sezonie.

Drugi był Ersu Sasma ex aequo z Robertem Soberą. Obaj tyczkarze zatrzymali się na wysokości 5,72. Tym samym reprezentant Turcji wyrównał swój najlepszy wynik w tym sezonie. Niestety zmagania nie poszły po myśli Piotra Liska, który finalnie zakończył ORLEN Cup w Łodzi na szóstym miejscu. Nasz reprezentant bez większych problemów pokonał wysokość 5,42 i 5,52. Niestety barierą nie do pokonania było 5,62. Zawiódł także Paweł Wojciechowski, który zakończył zmagania na wysokości 5,42.

Pia Skrzyszowska nie miała sobie równych!

Szybkie bieganie rozpoczęliśmy od eliminacji w biegu na dystansie 60 metrów przez płotki. Faworytką była oczywiście Pia Skrzyszowska. W pierwszym biegu triumfowała mistrzyni Europy z Monachium z czasem 7,85 s. Polka miała dużo zapasu, bo druga Marika Majewska finiszowała dopiero po 8,18 s. Jako trzecia występ w finale zapewniła sobie Węgierka – Greta Kerekes (8,20 s).

W drugim biegu eliminacyjnych minimalnie lepsza była Klaudia Wojtunik z czasem 8,14s. Druga Weronika Nagięć była o 0,01 s wolniejsza. Na trzecim miejscu finiszowała Włoszka Veronica Besana (8,23 s). Do finału zakwalifikowały się także Alicia Sielska i Klaudia Siciarz.

W finale Pia Skrzyszowska powtórzyła czas z kwalifikacji. Wystarczyło to w zupełności, bo druga Weronika Nagięć przekroczyła linię mety z czasem 8,12 s. Na najniższym stopniu podium zameldowała się Greta Kerekes z Węgier (8,13 s).

Pia Skrzyszowska

Jakub Szymański nie dał rady w starciu z Lorenzo Simonellim

Po paniach rozpoczął się pierwszy bieg eliminacyjny na 60 metrów przez płotki mężczyzn. Wygrał go Włoch Lorenzo Simonelli. Lekkoatleta dobiegł na metę z czasem 7,59 s. Drugi był rekordzista Polski – Damian Czykier (7,65 s). Na najniższym stopniu podium stanął Fin Ilari Manninen (7,88 s), W drugim biegu halowy wicemistrz Europy ze Stambułu – Jakub Szymański poprawił swój życiowy wynik. Finiszował on z czasem 7,52 s. Za nim uplasowali się Krzysztof Kiljan (7,74 s) oraz Słoweniec Filip Demasr (7,92 s). Jako tzw. lucky loserzy do finału awansowali Czech Stepan Schubert i Polak Krystian Siniło.

W finale kapitalnie pobiegł Simonelli, który pobił swój rekord życiowy. Włoch finiszował z czasem 7,50 s, co jest jednym z najlepszych wyników w tym sezonie. Niestety Jakub Szymański przekroczył linię mety tuż za swoim rywalem. Polak uderzył w pierwszy płotek, przez co zatracił swoją prędkość. Niestety to, co się stało, kosztowało go zwycięstwo. Ostatecznie lekkoatleta finiszował z wynikiem 7,63. Na najniższym stopniu podium stanął Damian Czykier z czasem 7,65. Czwarty na metę dobiegł Krzysztof Kilian (7,74).

Jakub Szymański

Ewa Swoboda najszybsza na świecie na 60 metrów, a Oliwer Wdowik wyrównał życiowy rekord na tym dystansie

Po zmaganiach płotkarek i płotkarzy na starcie zameldowały się sprinterki, rywalizujące na dystansie 60 metrów. Faworytką oczywiście była Ewa Swoboda, która już w kwalifikacjach wykręciła wynik 7,08 s w pierwszym biegu eliminacyjnym. Z drugiego miejsca do finału zakwalifikowała się Martyna Kotwiła (7,33 s) oraz Olime Voro z Estonii (7,36).

Ewa Swoboda

W drugim biegu najlepsza była Włoszka Zynab Dosso, która była tylko o 0,01 słabsza od Ewy Swobody. Wynik 7,09 s był dla 24-latki najlepszym w karierze. Chwilę po niej linię mety przekroczyła Kryscina Cimanouska z czasem 7,24 s. Ostatnią zawodniczką z pewną kwalifikacją była Belgijka Rani Rosius (7,28 s). Jako lucky loserki do finału zakwalifikowały się także Aleksandra Piotrowska i Marika Popowicz-Drapała.

W wielkim finale Ewa Swoboda pokazała, na co ją stać. Wysoko poprzeczkę postawiła jej Zynab Dosso, która biegła z nią ramię w ramię. Ostatecznie minimalnie szybsza na mecie była Ewa Swoboda. Licznik pokazał, że finiszowała z czasem 7,04 s, co jest najlepszym wynikiem w tym roku na świecie. Włoszce zmierzono czas 7,05. Na najniższym stopniu podium stanęła Rani Rosius z Belgii (7,17 s).

twitter

Jeśli chodzi o rywalizację mężczyzn, to w finale zobaczyliśmy czterech reprezentantów Polski – Oliwera Wdowika, Dominika Kopcia, Adama Burdę i Patryka Krupę. Do nich dołączyli Włoch Ali Chituru, Arthur Cisse z Wybrzeża Kości Słoniowej, Kubańczyk Reynier Mena i Francuz Jeff Erius.

Oliwer Wdowik

Bieg był bardzo wyrównany, a o zwycięzcy decydowały setne sekundy. Ostatecznie jako pierwszy linię mety przekroczył reprezentant Kuby z czasem 6,58 s. Tuż za nim finiszował Wdowik, który wyrównał swój życiowy rekord, który wynosi 6,60. Minimalnie gorszy był Francuz, który zakończył zmagania z czasem gorszym o 0,01 s.

Kontuzja wykluczyła Konrada Bukowieckiego z udziału w ORLEN Cup w Łodzi

W czasie zmagań sprinterów rywalizację toczyli kulomioci. W zmaganiach miał wziąć udział Konrad Bukowiecki, ale ostatecznie wycofał się z nich z powodu kontuzji łokcia. Wśród naszych reprezentantów o jak najlepszy wynik walczyli Michał Haratyk, Szymon Mazur, Rafał Kownatke, Mateusz Helman i Jakub Buchwald. Ponadto do Łodzi przyjechały największe gwiazdy tej dyscypliny sportu, na czele z wicemistrzem świata Włochem Leonardem Fabbri, mistrzem Europy Filipem Mihaljeviciem z Chorwacji. Ponadto wystartowali Rajindra Campbell z Jamajki i Nigeryjczyk Chukwuebuka Enekwechi.

Niestety konkurs pchnięcia kulą Michał Haratyk zakończył dopiero na piątej lokacie z najlepszym wynikiem w sezonie, jakim był 20,71 m. Niestety to było za mało, bo wszyscy zawodnicy, którzy stanęli na podium, uzyskali powyżej 21 metrów. Konkurencję wygrał Włoch Leonardo Fabbri z wynikiem 21,26. Za nim uplasowali się Nigeryjczyk Chukwuebuka Enekwechi – 21,14 i Jamajczyk Rajindra Campbell – 21,13.

Tegoroczny sezon halowy potrwa dla Biało-Czerwonych nieco ponad miesiąc. Po zmaganiach ORLEN Cup w Łodzi, 6 lutego odbędzie się ORLEN Copernicus Cup w Toruniu, a następnie w tym samym mieście zaplanowano halowe mistrzostwa Polski (17.02). Ten sezon halowy zwieńczą mistrzostwa świata w Glasgow. Czempionat zaplanowano w dniach 1-3 marca.

Źródło: Orlen