Cała sprawa rozpoczęła się od tego, że w momencie wybuchu wojny w Ukrainie Malwina Smarzek występowała w lidze rosyjskiej. Niedługo później siatkarka wróciła do Polski i została zawodniczką klubu z Rzeszowa. Po powrocie do kraju rozpętało się wokół niej i rodziny prawdziwe piekło. W pamięci mamy m.in. transparent wywieszony przez kibiców „Smarzek, wracaj do Rosji” – tak brzmiał napis, który przygotowali sympatycy ŁKS-u Commercecon Łódź. To nie było najgorsze.
Rodzinie Malwiny Smarzek grożono śmiercią
Skala hejtu w stronę polskiej siatkarki była ogromna. W rozmowie z portalem sport.tvp.pl Smarzek podkreśliła, że najgorsze dla niej było to, że z wieloma przykrymi wiadomościami spotkała się też jej rodzina, co mocno ją dotknęło.
– Pomijam moją własną osobę. Najbardziej bolały mnie groźby w kierunku mojej rodziny. Ja jako ja – to jedna sprawa. Moja rodzina jest według mnie jednak nietykalna, nie ma z tym nic wspólnego. Czytanie na własnym profilu życzeń śmierci dla mojej mamy, taty, brata to są rzeczy, których nie chce się widzieć – przyznała.
Smarzek dodała również, że z biegiem czasu zrozumiała pewne rzeczy. Chodzi głównie o to, że ludzie, którzy życzą sportowcom śmierci w internecie niekoniecznie naprawdę to chcą zrobić. To anonimowość sprawia, że społeczeństwo jest tak agresywne w sieci. Chwilami to zjawisko przybiera na ogromnej sile.
Malwina Smarzek walczy o igrzyska olimpijskie
27-latka postanowiła odciąć się nieco od internetu i dobrze jej to zrobiło. W poprzednim sezonie powróciła do reprezentacji Polski po dłuższej przerwie, lecz ostatecznie nie zagrała w żadnym oficjalnym spotkaniu z powodów zdrowotnych. Teraz powalczy o wyjazd na igrzyska olimpijskie. Jak sama podkreśla, ma dobry kontakt z pozostałymi atakującymi w kadrze i w pełni ufa Stefano Lavariniemu. Włoch odmienił polską kadrę i nie dość, że awansował z nią na igrzyska, to jeszcze wywalczył w poprzednim sezonie brąz Ligi Narodów.
Czytaj też:
Polski piłkarz gra w Rosji i świętuje Dzień Zwycięstwa. Zszokował kibicówCzytaj też:
Alarm w reprezentacji Polski. Kolejna kontuzja przed igrzyskami olimpijskimi