Nokaut. Tak można podsumować wydarzenia na stadionie w Krakowie, gdzie w czwartkowy (tj. 22 sierpnia) rozegrano pierwszy mecz IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Nie było tajemnicą, że goście, czyli belgijski Cercle Brugge to półka wyżej od wcześniejszego przeciwnika Wisły Kraków, Spartaka Trnawa. Mało kto jednak spodziewał się, że gospodarze zostaną aż tak rozjechani przez przeciwników.
LKE: Wisła Kraków – Cercle Brugge, klęska Białej Gwiazdy
To był mecz bez większej historii. Już po jedenastu minutach było 0:2, a do przerwy Wisła przegrywała już 0:3.
Nie da się ukryć, piękny sen pierwszoligowca został brutalnie przerwany przez belgijskiego rywala, grającego we własnej, najwyższej klasie rozgrywkowej. Wiślakom nie można odmówić ambicji, mieli też kilka swoich okazji – najlepszą w pierwszej części Angel Rodado. Po strzale Hiszpana bramkarz zdołał sparować piłkę na poprzeczkę bramki.
Trener Kazimierz Moskal z pewnością próbował pobudzić zespół na drugą część meczu. Belgowie mieli jednak tego dnia zupełnie inne plany i dwie minuty po powrocie na boisko było już 0:4, a w 55 minucie – 0:5 z perspektywy Wisły. Krakowianom pozostało już tylko odliczać do końcowego gwizdka, z nadzieją, że nie skończy się na jeszcze większym, wynikowym blamażu. A i tak skończyło się na 1:6... Honorowy gol? Rzecz jasna Rodado, w 84 minucie, uzyskał honorowe trafienie dla Wiślaków.
Trudno bowiem – co warto raz jeszcze podkreślić – wymagać powtarzających się, błyskotliwych widowisk w wydaniu, bądź co bądź, drużyny środka tabeli na zapleczu PKO BP Ekstraklasy. Deficyty Wisły trenera Moskala została precyzyjnie wypunktowane przez rywala z Belgii.
Krakowianie mają jeszcze do zagrania rewanżowy mecz na terenie przeciwnika. Można się spodziewać, że piłkarze Cercle równie poważnie podejdą do szansy przypieczętowania sporego sukcesu w dziejach klubu, jakim będzie wejście do fazy głównej Ligi Konferencji Europy.
Co do Wisły, ta na pewno z podniesionym czołem może wspominać kilka kroków, śmiało wykonanych, jako zdobywca Pucharu Polski z sezonu 2023/24. Niestety, jak pokazał czwartkowy mecz, w europejskich pucharach prędzej czy później, deficyty zostają obnażone. A filmowe historie zdarzają się, to prawda, ale wyjątkowo rzadko.
Czytaj też:
Legia Warszawa krok od fazy głównej! Goncalo Feio odpowiedział na boiskuCzytaj też:
Poruszające obrazki na pogrzebie Franciszka Smudy. Tak pożegnano wielkiego trenera