Ostatni czas jest bardzo szczęśliwy dla kibiców Re-Plast Unii Oświęcim. W poprzednim sezonie klub zdobył mistrzostwo Polski pierwszy raz od 20 lat. Tytuł smakował jeszcze lepiej, bo został wywalczony po siedmiomeczowej rywalizacji z GKS-em Katowice. Dzięki triumfowi na arenie krajowej Unia zyskała prawo gry w hokejowej Lidze Mistrzów (Champions Hockey League). Na razie faza zasadnicza nie układa się po myśli drużyny z Oświęcimia, ale to nie oznacza, że nie mówi się o niej sporo.
Unia Oświęcim z przekazem
W pierwszym meczu w fazie zasadniczej mistrzowie Polski przegrali na wyjeździe z fińskim Ilves Tampere 3:4 po dogrywce. W drugiej kolejce, tym razem u siebie, zmierzyli się z niemiecką drużyną – Eisbaerenem Berlin. Kibice Unii przygotowali na to spotkanie oprawę nawiązującą do II wojny światowej i obozu Auschwitz-Birkenau.
Kibice mistrza naszego kraju wywiesili dwa transparenty, które układały się w jedno zdanie „Witajcie w mieście waszej największej zbrodni”. To nie wszystko, ponieważ między nimi pojawiła się sektorówka, na której widniał napis w barwach niemieckiej flagi „Niemieckie obozy śmierci”. Tło stanowił drut kolczasty.
„Fani Unii zadbali o edukację historyczną gości z Berlina” – napisał na platformie X dziennikarz Michał Białoński. Oprawa oczywiście odnosiła się do obozu Auschwitz-Birkenau, który został stworzony na terenie Oświęcimia przez Niemców w czasie II wojny światowej. Szacuje się, że zginęło w nim co najmniej 1,3 miliona ludzi. Oprawa miała też pokazać, że Polaków nie wolno mieszać w powstanie tego obozu. W mediach zachodnich nie raz można było przeczytać stwierdzenie o „polskich obozach zagłady”, co jest kompletną bzdurą.
Lekcja hokeja dla Unii Oświęcim
Sam mecz z drużyną z Berlina nie potoczył się po myśli gospodarzy. Unia przegrała bowiem 1:4 i ma już dwie porażki w hokejowej Lidze Mistrzów. Trzecie spotkanie w tych rozgrywkach oświęcimianie rozegrają w piątek 13 września. Zmierzą się z Red Bull Salzburg u siebie.
Czytaj też:
Liga Mistrzów dostępna za darmo? Świetne wieści dla kibicówCzytaj też:
Czesi i Słowacy ponownie w Lidze Mistrzów. Dlaczego polskie kluby tak nie potrafią?