W piątek odbyło się walne zgromadzenie akcjonariuszy piłkarskiego Śląska Wrocław. Jak powiedział podczas konferencji prasowej Patalas, który jest też wiceprzewodniczącym rady nadzorczej klubu, miasto wystąpiło do głównego udziałowca o podjęcie tzw. uchwały widełkowej, która dokapitalizowałaby Śląsk kwotą 24 mln zł.
Według tej uchwały miasto i spółka Zygmunta Solorza miałyby przekazać do klubu po 12 mln. - Niestety nasz wspólnik zaproponował wycofanie tej uchwały z porządku obrad, co nastąpiło ponieważ ma większość w radzie nadzorczej - poinformował Patalas. Sekretarz wyjaśnił, że niepodjęcie tej uchwały spowodowało, że miasto nie może przekazać do klubu swoich 12 mln zł. - Gdybyśmy przekazali te pieniądze, to po rejestracji akcji mielibyśmy większość udziałów, na co nie chce się zgodzić nasz wspólnik - wyjaśnił Patalas.
Obecnie spółka należąca do właściciela Polsatu ma 51 proc. udziałów, a miasto około 49 proc. Brak porozumienia oznacza, że klub jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Miasto w tym roku przekazało do klubu już dwa miliony złotych z planowanych sześciu, ale te środki już się kończą. - Dramatyczna sytuacja finansowa wynika z tego, że nasz wspólnik nie wywiązuje się z zobowiązań, które zawarliśmy. W tym roku nie przekazał na klub ani złotówki - powiedział sekretarz miasta.
Miasto zwróciło się do Zygmunta Solorza z zapytaniem o dalsze losy jego udziałów w klubie. - W zależności od odpowiedzi, będziemy czynić dalsze kroki - zaznaczył Patalas.pap, ps