Był to pierwszy w tegorocznym Giro wysokogórski etap. Po drodze czekały dwa trudne podjazdy w Dolinie Aosty, w tym 25-kilometrowy, prowadzący do mety w Cervinii na wysokości 2001 m, w pobliżu słynnego szczytu alpejskiego Matterhorn.
Ucieczkę podjęło 19 maja ośmiu śmiałków z dalszych miejsc w klasyfikacji generalnej. U stóp ostatniego podjazdu zostało tylko trzech, którzy później walczyli o zwycięstwo etapowe. Z polskich kolarzy widoczny był Sylwester Szmyd, tradycyjnie w roli dyktującego tempo w grupie pościgowej. Za plecami bydgoszczanina jechał oszczędzając siły na końcówkę lider zespołu Liquigas Ivan Basso. Włoch dojechał do mety w niewielkiej czołowej grupie i w klasyfikacji generalnej przesunął się z ósmego na piąte miejsce.
Michał Gołaś przeżywał trudne momenty i dojechał do mety w jednej z ostatnich grupek, ale zachował niebieską koszulkę najlepszego "górala". W tej klasyfikacji Polak wyprzedza o 10 punktów jednego z bohaterów etapu do Cervinii - Czecha Bartę oraz Kolumbijczyka Miguela Angela Rubiano.
PAP, arb