- Bardzo żałuję, że musieliśmy podjąć takie decyzje. Jednak naszym głównym problemem zawsze była i będzie ochrona integralności i zasad fair play naszej dyscypliny. Podejmę wszelkie możliwe kroki, aby wzmocnić te elementy - powiedział prezydent AIBA Ching-Kuo Wu.
Te decyzje to wynik skandalicznych decyzji sędziów walk bokserskich odbywających się w nocy ze środy na czwartek. Japończyk Satoshi Shimizu stoczył pojedynek z Magomedem Abdulhamidowem z Azerbejdżanu w 1/8 finału kategorii do 56 kg. Ten drugi w trzeciej rundzie sześciokrotnie padał na ring, ale ani razu nie był liczony, a sędzia Meretniazow pozwalał kontynuować pojedynek bez żadnych konsekwencji. Według ekspertów Abdulhamidow celowo padał na deski, aby "ukraść" cenne dla niego sekundy. Prowadził bowiem na punkty, ale był tak zmęczony, że po walce nie był w stanie opuścić ringu o własnych siłach.
Po protestach japońskiej ekipy AIBA przeanalizowała walkę na zapisie wideo i uznano, że Azer powinien być liczony przynajmniej trzy razy. W tej sytuacji walka powinna zostać przerwana przez nokaut techniczny. Dlatego ostatecznie do ćwierćfinału awansował Japończyk.
Z kolei w rywalizacji do 91 kg Irańczyk Ali Mazaheri został zdyskwalifikowany w pojedynku z Kubańczykiem Jose Larduetem po trzech ostrzeżeniach udzielonych w bardzo krótkich odstępach czasu przez niemieckiego arbitra Franka Scharmacha. Mazaheri opuścił ring bez podania ręki rywalowi i sędziemu, sugerując, że wynik pojedynku został zmanipulowany.
Z kolei za powód wydalenia Abijewa AIBA podała liczne przypadki naruszenia przepisów.
zew, PAP