- Na finał muszę pożyczyć "jaja" od Tomka Majewskiego i może lepiej się zaprezentuję. Czułem, że mięśnie miałem luźne, ale ręce takie jakby ktoś na plecach kij od szczotki mi przywiązał, gdy rzucałem - powiedział Małachowski, wicemistrz świata sprzed trzech lat. W najlepszej próbie na Stadionie Olimpijskim uzyskał 64,65 m.
Do wtorkowego finału (godz. 20.45 czasu warszawskiego, 19.45 brytyjskiego) kwalifikowało się 12 najlepszych zawodników lub wszyscy, którzy rzucą powyżej 65 metrów. Minimum osiągnęło tylko sześciu, w tym dwukrotny mistrz świata Niemiec Robert Harting (66,22). Lepszy od niego był tylko mistrz olimpijski z Pekinu Estończyk Gerd Kanter - 66,39.
- Organizatorzy patrzą na średnią wyników i ustalają minimum. Na mistrzostwach Europy w Helsinkach było przesadzone, bo aż 66 metrów. Wszyscy "czają się" w finale na Hartinga. On jest najmocniejszy ze wszystkich. Jeśli Kanter lub Irańczyk Ehsan Hadadi mu nie zagrożą w pierwszych próbach, to ja będę musiał to zrobić - przyznał mistrz Europy 2010 z Barcelony.
29-letni Małachowski twierdzi, że oglądał medal swojego kolegi Majewskiego, dwukrotnego mistrza igrzysk w pchnięciu kulą i mu się... spodobał. - Fajny, ciężki, ale nie przymierzałem, bo to ponoć przynosi pecha. Ale wydaje się, że by mi pasował. Ale nie pogniewam się na powtórkę z Pekinu, czyli srebro. Przyjmę ten krążek z pokorą i będę miał co poprawiać za kolejne cztery lata - ocenił.
Utytułowany lekkoatleta ma już plan na decydującą rozgrywkę. - Wyśpię się i dobrze zjem, będę szybszy i silniejszy niż dziś. Ale nie pizzę, bo mi tutaj nie smakuje. Zresztą jedzenie w wiosce nie jest najlepsze. Tak jak w Berlinie (MŚ 2009, rzucił 69,15) wchodzę od razu na maksa i się nie zastanawiam. Mogliby jeszcze deski pozmieniać. Chyba, że ja te nowe oszukam, czymś je wytrę i będą starsze. Biceps mnie już nie boli - tłumaczył.
Jeśli Małachowski stanie na podium w Londynie, wówczas... - Tomek Gąsiorek (przyjaciel dyskobola, biznesmen) oświadczy się swej kobiecie. Zapraszam na ślub do Bydgoszczy - mówił zawodnik Śląska Wrocław.
- Można spokojnie rzucić 68 metrów, ale nie w takim stylu, jak to dziś robiłem. Sądziłem, że 65 m nie będzie dla mnie aż tak wielkim problemem i uzyskam w drugiej lub trzeciej kolejce - zakończył Małachowski.
Odpadli Przemysław Czajkowski (AZS AWF Biała Podlaska) 61,08 i Robert Urbanek (MKLA Łęczyca) 59,56. "Nie udało mi się opanować nerwów. Na rozgrzewce było jeszcze dobrze, ale później stres nie pozwolił mi na zbyt dobre rezultaty. Szkoda, że nie wyszło akurat na igrzyskach, najważniejszej imprezie" - skomentował Urbanek.
mp, pap