Michalik: było tak blisko, że może aż za blisko

Michalik: było tak blisko, że może aż za blisko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Monika Michalik (fot. EPA/ANDY RAIN/PAP) 
- To był najgorszy dzień w moim sportowym życiu - przyznała Monika Michalik (Orlęta Trzciel), która zajęła piąte miejsce w olimpijskim turnieju zapaśniczek w stylu wolnym w wadze 63 kg. W walce o brąz przegrała z Rosjanką Ljubow Wołosową.

- To była walka z gatunku takich, które spokojnie mogą wygrać obie zawodniczki. Niestety, znów górą była Rosjanka. Zabrakło mi szczęścia w trzeciej rundzie. To był najgorszy dzień w moim sportowym życiu - powiedziała 32-letnia Michalik, trzykrotna mistrzyni Europy i dwukrotna brązowa medalistka mistrzostw świata.

"Szczęście było po stronie przeciwniczki"

Po pierwszej, remisowej rundzie Polka wylosowała tzw. klamrę przymusową. Zdołała wykonać atak, przewróciła rywalkę i objęła prowadzenie. W drugiej rundzie górą była Rosjanka, podobnie jak w rozstrzygającej trzeciej, w której to tym razem Rosjanka miała szczęście w losowaniu klamry przymusowej.

- Wołosowa jest niezłą technicznie zawodniczką, Monika bardzo dobra wytrzymałościowo. Od początku zakładaliśmy, że dojdzie do trzech rund. Już w drugiej Michalik mogła przesądzić sprawę brązu. Żeby atak nogi został dobrze dokończony technicznie, Rosjance nie udałoby się skontrować. Obie doskonale się znają, szczęście było po stronie przeciwniczki - stwierdził trener reprezentacji Jan Godlewski.

"Było tak blisko, że może aż za blisko"

Michalik była mocno zawiedziona, bowiem tak jak startująca w kat. 48 kg Iwona Matkowska (Agros Żary), liczyła, że wróci z Londynu z medalem. - W Pekinie byłam ósma i mówiłam, że tu będę chciała wypaść lepiej. Jestem piąta, a może w Rio będzie jeszcze wyżej? Było tak blisko, że może aż za blisko - dodała zapaśniczka pochodząca z Jasieńca koło Trzciela (lubuskie), a na co dzień trenująca w Grunwaldzie Poznań.

- Możemy teraz dywagować - blisko czy daleko, albo jest Niebo albo Ziemia. Zrealizowała taktykę, niestety zabrakło tego łutu szczęścia. W Pekinie mieliśmy go sporo i zdobyliśmy medal (Agnieszka Wieszczek - red.). Nie jestem rozczarowany postawą zawodniczek, bo zrobiły, co mogły, ale ocena igrzysk może być jedna - nieudane. Powodem jest brak podium i biorę to na siebie - ocenił Godlewski.

Rodzina z tradycjami

Mocno przygnębiony był również jego asystent Władysław Stecyk, wicemistrz olimpijski z Moskwy.  - Decydująca była druga runda. Monika złapała Rosjankę za nogę i w tym momencie zawahała się. Rywalka obniżyła pozycję i zdołała pchnąć Michalik na plecy, za co dostała trzy punkty. Jak to odrobić? Trzeba wykonać na przykład dwa wózki w parterze, jednak to trudne zadanie - komentował szkoleniowiec, który startował na trzech igrzyskach, a po raz ostatni w Seulu w 1988 roku; miał wtedy 37 lat. Dla porównania, Michalik w Rio będzie miała 36...

Michalik pochodzi z wielodzietnej rodziny, zapasy uprawia też jej młodsze rodzeństwo: siostra Marzena i brat Tadeusz. Jej hobby jest gotowanie, zwłaszcza dań z makaronem. Aby "zapomnieć" o sporcie, uwielbia typowo domowe zajęcia, jak sprzątania czy sadzenie kwiatów.

ja, PAP