Włodarczyk krytykuje: w Związku nie wszyscy są traktowani jednakowo

Włodarczyk krytykuje: w Związku nie wszyscy są traktowani jednakowo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anita Włodarczyk (fot. PAP/Radek Pietruszka) 
- Zdobywając medal udowodniłam, że wróciłam do światowej czołówki - powiedziała w hali przylotów lotniska Fryderyka Chopina w Warszawie wicemistrzyni olimpijska w rzucie młotem Anita Włodarczyk. Zawodniczka stołecznej Skry powróciła do Polski.

- Tak naprawdę ten sukces dotarł do mnie dopiero podczas dekoracji - podkreśliła mistrzyni świata z Berlina (2009). Cały czas trzymała w dłoniach zawieszony na szyi cenny krążek. - Jest on dość ciężki i trochę "ciągnie" mnie do przodu - wyjaśniła z uśmiechem.

Podobnie jak w przypadku pozostałych medalistów, tym, czego od momentu zakończenia rywalizacji Włodarczyk brakuje najbardziej, jest sen. - Od piątku spałam łącznie dziewięć godzin i tak naprawdę nie wiem, jak teraz funkcjonuję. To jednak niezapomniane chwile i warto trochę dla nich się poświęcić - zaznaczyła.

"Motywacji mi nie zabraknie"

Jak dodała, fakt, że nie stanęła na najwyższym stopniu podium ma też zalety. - Gdybym wywalczył złoto, to byłabym spełnionym sportowcem, bowiem mam już w dorobku wszystkie najcenniejsze medale poza tym jednym. Teraz jednak z pewnością motywacji w przygotowaniach do kolejnej olimpiady mi nie zabraknie. Będę tam walczyć o tytuł mistrzowski, o mniej teraz nie wypada - powiedziała Włodarczyk.

Zadowolenia z wyniku osiągniętego w stolicy Wielkiej Brytanii nie ukrywał jej trener Krzysztof Kaliszewski. - Zaryzykowaliśmy trochę, zmieniając system przygotowań i to się opłaciło. To jednak jeszcze nie koniec sezonu. Przed nami jeszcze cztery starty i byłoby bardzo dobrze, gdyby Anicie udało się poprawić rekord życiowy, a może nawet rekord świata - podkreślił. Pierwszy po igrzyskach występ czeka jego podopieczną już w niedzielę podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej.

Szansa na rewanż

- Będzie okazja, aby zrewanżować się za olimpiadę, bo w Warszawie będzie też zdobywczyni pierwszego miejsca w Londynie Rosjanka Tatiana Łysenko. Szykuje się więc ciekawy konkurs. Może się jednak zdarzyć i tak, że Anita wpadnie w dołek tuż po igrzyskach, które były imprezą docelową - dodał.

Włodarczyk podczas rozmów z dziennikarzami nie ukrywała pretensji, jakie ma do przedstawicieli Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA). - Gdy odniosłam kontuzję, to niektórzy już mnie skreślili. Podobnie wyrokowano, gdy zmieniłam trenera. Nie podoba mi się także to, że nie wszyscy są traktowani równo przez PZLA. Dotyczy to chociażby kwestii wypełniania minimum kwalifikacyjnego do imprez mistrzowskich - wyliczała.

ja, PAP