Lech nie został liderem - Lechia nie pozwoliła

Lech nie został liderem - Lechia nie pozwoliła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kibice Lecha Poznań podczas meczu z Lechią Gdańsk (fot. PAP/Adam Warżawa)
Piłkarze Lecha Poznań mogli zostać liderami ekstraklasy. Wystarczyło, by wygrali z Lechią Gdańsk. Poznaniacy, którzy wcześniej wygrali oba spotkania wyjazdowe i do tego stracili w sumie najmniej bramek w lidze, nie wykorzystali jednak tej szansy.
Lechia, która przegrała w tym sezonie oba spotkania na PGE Arenie Gdańsk, zwyciężyła 2:0, a ozdobą tej konfrontacji była bramka zdobyta przewrotką przez Abdou Traore. Ten gol śmiało może pretendować do najładniejszego trafienia całych rozgrywek. Po raz pierwszy w tym sezonie Lech stracił w jednym spotkaniu dwie bramki.

Trener gospodarzy Bogusław Kaczmarek zdecydował się odstawić Grzegorza Rasiaka, zamiast którego w ataku wystąpił Traore. Z kolei w bramce gdańskiego zespołu zadebiutował Bartosz Kaniecki, a na ławce rezerwowych zasiadł Michał Buchalik.

W zespole gości nie zagrał natomiast kontuzjowany Gergo Lovrencsics. Węgra zastąpił Jakub Wilk, który w rundzie wiosennej minionego sezonu występował w Lechii. To właśnie on zdobył dla gdańskiego zespołu bramkę w wygranym na początku maja 1:0 meczu z Legią Warszawa - był to ostatni triumf biało-zielonych na PGE Arenie Gdańsk.

Wilk nie chciał chyba zrobić krzywdy swoim byłym klubowym kolegom, bo w 25. minucie po centrze z lewej strony Panamczyka Luisa Henriqueza w dogodnej sytuacji główkował obok słupka.

Dziewięć minut wcześniej poznaniacy stracili Huberta Wołąkiewicza. Były piłkarz Lechii opuścił boisko z powodu kontuzji po ostrym wejściu Piotra Wiśniewskiego.

Wiśniewski nie tylko przyczynił się do osłabienia Lecha, ale również zdobył pierwszą bramkę. Co prawda w 23 minucie Jasmin Buric nie dał się zaskoczył i odbił piłkę po jego uderzeniu, ale 10 minut później bośniacki bramkarz nie miał już większych szans na skuteczną interwencję. Po rzucie wolnym egzekwowanym przez Mateusza Machaja Henriquez nie upilnował w polu karnym Wiśniewskiego, a ten głową pokonał skierował piłkę do siatki.

Na początku drugiej połowy gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a pierwsza groźniejsza sytuacja miała miejsce dopiero w 63. minucie. Najpierw po dośrodkowaniu Rafała Murawskiego Łukasz Trałka nie sięgnął piłki, a za chwilę Bartosz Ślusarski uderzył tuż obok słupka. W rewanżu efektowną akcją na prawym skrzydle popisał się Machaj, ale tym razem Wiśniewski nie wykorzystał jego podania.

Ślusarskiemu raz udało się umieścić piłkę w gdańskiej bramce, ale wcześniej akcję przerwał gwizdkiem sędzia Paweł Gil, o co goście mieli do niego sporo pretensji.

Później optyczną przewagę osiągnęli poznaniacy, którzy nie byli jednak w stanie poważniej zagrozić bramce Kanieckiego. Tymczasem w 89. minucie po rzucie rożnym Machaja niezbyt widoczny do tej pory Traore pięknym strzałem przewrotką po raz drugi pokonał Burica.

W doliczonym czasie gry wynik mogli i powinni podwyższyć dwaj rezerwowi gdańskiego zespołu Hiszpan Andreu i Łukasz Kacprzycki, ale obu zawiodła skuteczność. 

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Piotr Wiśniewski (33), 2:0 Abdou Traore (89).

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki, Piotr Wiśniewski, Ricardinho. Lech Poznań: Luis Henriquez, Mateusz Możdżeń, Rafał Murawski.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 17 362.

Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Ricardinho (69. Łukasz Kacprzycki), Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Mateusz Machaj (90. Andreu), Piotr Wiśniewski (85. Piotr Grzelczak) - Abdou Traore.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz (16. Marcin Kamiński), Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń (61. Piotr Reiss), Rafał Murawski, Łukasz Trałka, Bartosz Bereszyński, Jakub Wilk - Bartosz Ślusarski (79. Vojo Ubiparip).

zew, PAP