Sosnowski: nikt na ten moment nie zagrozi Kliczkom

Sosnowski: nikt na ten moment nie zagrozi Kliczkom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Kliczko i Mariusz Wach (fot. gbrci/newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
Mariusz na pewno wszedł na ring z wiarą we własne siły. Wierzył w to, że jednym ciosem bądź jakimiś dobrymi akcjami może rozstrzygnąć tę walkę na swój sposób. Szukał tych akcji ale od początku przekonał się, że jest sporo wolniejszy od Władimira - podsumował walkę Wach-Kliczko na antenie TOK FM Albert Sosnowski, polski pięściarz wagi ciężkiej.
Według Sosnowskiego samo przetrwanie wszystkich 12 rund było wielkim osiągnięciem Mariusza Wacha. - Chciałbym pogratulować Mariuszowi świetnej postawy. Przetrzymał 12 rund. Statystyki mówią nam, że Polak przyjął potężną ilość ciosów. To, że wytrzymał te uderzenia, świadczy o jego przygotowaniu. Jeżeli nie byłby do tej walki gotowy na 100 proc. to jednak organizm po tak potwornych uderzeniach odmówiłby posłuszeństwa, a pojedynek mógłby zakończyć się przed czasem. Ogromna determinacja i wiara w zwycięstwo pozwoliły Mariuszowi dotrzymać do końca i przegrać tę walkę na punkty.

Sosnowski zauważył, że Wach sam przekonał się jak to jest wejść w boksie zawodowym na mistrzowski poziom. - Zobaczył jak wygląda ta cała otoczka, promocja walki. Na pewno zobaczył, że warto pracować, żeby dostać taką walkę, ale przekonał się też boleśnie, że poziom braci Kliczko jest niesamowicie wysoki. Każdy szuka sposobu, żeby ich pokonać, ale nikt nie może tego dokonać od ośmiu lat - powiedział.

Bokser twierdzi, że Wach - gdyby miał więcej czasu w piątej rundzie - i tak nie pokonałby Kliczki. - Mariusz na pewno wszedł na ring z wiarą we własne siły. Wierzył w to, że jednym ciosem bądź jakimiś dobrymi akcjami może rozstrzygnąć tę walkę na swój sposób. Szukał tych akcji ale od początku przekonał się, że jest sporo wolniejszy od Władimira. Okazja przyszła pod koniec piątej rundy. Trafił Władimira, wydawało się, że jest to moment, kiedy można przyspieszyć jeszcze, spróbować go trafić kolejnymi mocnymi ciosami. Widać było, że Władimir był w tarapatach. Natomiast poziom mistrzowski i wyszkolenie wpłynęły na to, że Władimir szybko się pozbierał. Fakt, że uratował go trochę gong, ale po tej minucie (przerwy - przyp. red.) był już zupełnie sprawny i nie pozwolił Mariuszowi na tego typu zagrania - wyjaśnił Sosnowski.

- Nie ma żadnego pięściarza na ten moment, który w przeciągu pół roku byłby w stanie zagrozić któremuś z braci Kliczko - podsumował bokser.

pr, TOK FM