Premier zapewnia: żadnego bojkotu Euro 2012 nie ma

Premier zapewnia: żadnego bojkotu Euro 2012 nie ma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. PAP/Paweł Supernak)
- Nie ma bojkotu Euro 2012 - powiedział premier. Donald Tusk oświadczył, iż zwrócił się do przywódców europejskich o powściągliwość w relacjach z ukraińskim rządem w czasie pobytu w tym kraju.
Premier mówił, że po wypowiedziach niektórych polityków, w tym unijnych, do których przyłączył się także m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, w sprawie bojkotu mistrzostw Euro 2012 na Ukrainie było sporo zamieszania. - Dla mnie było rzeczą ważną, by sprawę przeciąć jednoznacznie, zabrałem głos w tej kwestii w czasie wczorajszego spotkania (nieoficjalnego szczytu UE - red.) w Brukseli, ponowiłem zaproszenie i uzyskałem akceptację dla stanowiska: nie ma  żadnego bojkotu Euro 2012 - powiedział w Sejmie Tusk.

"Wszyscy rozróżniają Warszawę od Kijowa"

Szef rządu relacjonował, że wielu polityków zwracało się do niego z pytaniem, czy w jego ocenie wypada przyjechać do Kijowa czy do innego miasta ukraińskiego, kiedy będzie grała ich drużyna. - Niektórzy prosili także o  pomoc logistyczną, więc atmosfera bardzo wyraźnie się poprawiła. Odbierałem także wiele sygnałów, które pokazują, że bardzo wyraźnie wszyscy rozróżniają Warszawę od Kijowa, jeśli chodzi o kontekst polityczny, że nie ma żadnego problemu ze strony przywódców europejskich, jakiejś rezerwy wobec Euro 2012 - zaznaczył Tusk.

Oświadczył, że zwrócił się o "powściągliwość w czasie pobytu na  Ukrainie, jeśli chodzi o relacje z rządem Ukrainy, że można naprawdę kibicować swojej drużynie, nie trzeba się ściskać z przywódcą danego kraju, jeśli uważamy, że on narusza pewne standardy".

"Uwolnić Euro od ciężaru polityki"

Tusk, pytany o obecność na uroczystej inauguracji mistrzostw w Polsce prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, odparł, że nie miał żadnego sygnału, by miał on nie przyjechać. - Jego obecność tutaj była dość oczywista, każdego, kto byłby w tym dniu przywódcą Ukrainy, więc wydaje mi się (to) rzeczą naturalną - co nie znaczy komfortową, bo wiadomo, że  jego działania budzą emocje także w Polsce i bardzo stanowczy krytycyzm także z mojej strony i prezydenta Komorowskiego, czego nie ukrywamy wobec władz Ukrainy - mówił.

Szef rządu zapewnił, że nie będzie demonstrował, czy manifestował "zachowań politycznych". Zaznaczył, że Polsce zależy na tym, aby  mistrzostwa uwolnić trochę od "ciężaru polityki". - Więc pozwólcie, że  zdam się na swoje wyczucie, by nie było złudnego wrażenia, że popieramy we wszystkim dzisiejsze władze Ukrainy, a równocześnie nie chcielibyśmy, aby mecze Euro 2012 zamieniły się w polityczne demonstracje -  powiedział.

Euro w cieniu Tymoszenko

W proteście wobec traktowania byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, członkowie Komisji Europejskiej z jej przewodniczącym Jose Barroso poinformowali w ostatnich tygodniach, że nie będą brać udziału w  wydarzeniach związanych z rozpoczynającymi się w czerwcu mistrzostwami Euro 2012 na Ukrainie.

Sytuacja Tymoszenko stała się także powodem zbojkotowania przez prezydentów kilku państw europejskich planowanego na 11-12 maja szczytu w  Jałcie. Z udziału w konferencji zrezygnowali prezydenci m.in. Niemiec, Czech, Słowenii, Austrii i Włoch. Udać się na nią mieli prezydenci m.in. Polski, Litwy, Macedonii, Rumunii i Słowacji, ostatecznie ukraińskie MSZ poinformowało o odłożeniu szczytu.

Władze Ukrainy twierdzą, że działalność Tymoszenko naraziła Ukraińców na ogromne straty finansowe. Tymoszenko twierdzi, że padła ofiarą zemsty politycznych przeciwników.

zew, PAP