Podobnie jak podczas pierwszej edycji, która odbyła się w październiku ubiegłego roku, najszybszy okazał się samochód. Kotorowski dotarł pod stadion w niespełna 29 minut. 10 minut później na mecie pojawił się rowerzysta, a trzecie miejsce zajął biegacz. Podróżującemu tramwajem i autobusem Lańskiemu dotarcie na stadion zajęło aż 55 minut. - Mimo że Poznań jest "rozkopany", wiele inwestycji jest na finiszu, to i tak udało mi się osiągnąć dobry wynik, lepszy niż miał prezydent Grobelny w ubiegłym roku. Nie uważam jednak, że jest to klęska komunikacji miejskiej. Mam nadzieję, że podczas Euro tę trasę będzie można znacznie szybciej pokonać.
Na 11 dni przed Euro nie wszystkie trasy tramwajowe zostały oddane do użytku. Tramwaje wciąż nie kursują m.in. ulicą Grunwaldzką, kluczową dla transportu kibiców z centrum miasta na stadion. Obecnie trwają odbiory inwestycji. Choć Poznań uznawany jest za jedno z najbardziej zakorkowanych miast, okazuje się, że najszybszym środkiem przemieszczania się pozostaje wciąż samochód.
- Na pewno drogi w mieście się poprawiają, poza tym wybraliśmy dobrą trasę. Spory korek był na Rondzie Śródka, ale nie ukrywam, że spodziewałem się, że będzie znacznie gorzej. Cieszę się, że przy okazji pobiłem wynik Mańka (Manuela Arboledy - ubiegłorocznego zwycięzcy) prawie o 10 minut - mówił zwycięzca "Poznań Traffic Race II" Kotorowski.
ja, PAP