Czeski tygodnik: czas przestać gardzić Polakami i zacząć się od nich uczyć

Czeski tygodnik: czas przestać gardzić Polakami i zacząć się od nich uczyć

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy zremisowali z Rosjanami 1:1 (fot.EPA/BARTLOMIEJ ZBOROWSKI UEFA/PAP) 
"Czas przestać gardzić Polakami i zacząć się od nich uczyć" - pisze w obszernym artykule na temat Polski, w kontekście Euro, czeski tygodnik "Reflex". Pismo próbuje obalić czeskie stereotypy na temat północnych sąsiadów.

"Reflex" zaczyna od przywołania krążących w Czechach stereotypów i o Polsce i jej mieszkańcach: "To naród spekulantów i geszefciarzy, którzy mają wstręt do prawdziwej pracy i zamiast jedzenia eksportują trujące śmieci. To kraj zacofany i brzydki, gdzie ludzie toną w wódce i średniowiecznych przesądach religijnych". "Jednak być może nadszedł czas zauważyć, jak zmieniła się Polska w ciągu 20 lat. I w wielu kwestiach zaczyna nas wyprzedzać" - wybija w swym artykule pt. "Nasz polski kompleks" dziennikarz i publicysta Josef Mlejnek młodszy.

Zdaniem Mlejnka Polskę nadal można scharakteryzować jako wielki plac budowy; kraj bardzo szybko się modernizuje, a gospodarka przeżywa trwały wzrost i jako jedyna w Unii Europejskiej nie poddała się recesji w latach 2008-2009. Autor zwraca uwagę, że największy udział w polskim eksporcie ma dziś przemysł maszynowy, a w przemyśle lotniczym, który - jak podkreśla Mlejnek "przez wiele lat był czeską chlubą" - Polska Czechy dogoniła, jeśli nawet nie przegoniła.

Jako przykład ilustrujący jakość polskiej produkcji Mlejnek wskazuje na montowane w Siedlcach w filii szwajcarskich zakładów Stadler Rail pociągi, mające trafić do wchodzącego w tym roku na czeski rynek kolejowy przewoźnika LEO Express. Jak tłumaczy autor, stereotyp nie pozwala firmie wykorzystać w reklamie skojarzeń z Polską, więc reklamuje swe połączenia jako "szwajcarską jakość na czeskich torach". "Czeska pycha, która w oparciu o pewne wskaźniki prosperity i rozwoju technicznego, stale uważa Czechów za jedynych zachodnich Europejczyków, a wszystkich pozostałych Słowian za Azjatów, wkrótce może stać się tylko fałszywą i naprawdę niczym nie podpartą, emocjonującą iluzją" - pisze Mlejnek.

Autor sugeruje także, że czeskie społeczeństwo powinno bardziej interesować się problemami, na które zwracają uwagę polscy konserwatyści. Dla Mlejnka polscy modernizatorzy, tak jak Czesi po "aksamitnej rewolucji" ulegli nowoczesnemu konsumpcjonizmowi, w którym rozwój państwa mierzy się przede wszystkim poziomem stopy życiowej mieszkańców, ilością autostrad i centrów handlowych, czy gęstością sieci ścieżek rowerowych. Tymczasem konserwatyści odrzucają westernizację w sensie liberalnym, gdyż obawiają się zaniku wartości, wiary w Boga, myślenia o sprawach ostatecznych, bohaterstwie polskich powstańców, Solidarności i walki z komunizmem - przypomina.

"Jeśli nasz »nowy wspaniały świat« w bliskiej, czy trochę dalszej przyszłości runie, co wydaje się całkiem realne, opłaci się to" - konkluduje Mlejnek. "Reflex" zamieszcza także artykuł o polskiej żywności. Jak pisze, polski przemysł spożywczy jest dla Europy Środkowej w mniejszej skali tym, czym dla świata są Chiny: elastyczną fabryką zdolną zawsze zaspokoić popyt na towar. Podkreśla jednak, że w Czechach nagle wszystko obróciło się przeciw Polakom. "To, co od lat chętnie importowało się od północnych sąsiadów, zaczęło przeszkadzać" - zauważa. - "W ciągu kilku miesięcy czeskie organy kontrolne niespodziewanie odkryły, że polskim ryżu jest zbyt dużo ołowiu, zamiast soli kuchennej wykorzystuje się sól techniczną, w pieczywie znalazł się zepsuty susz jajeczny, ogórki i kapustę wkłada się do kwasu mrówkowego. Kampanie medialne są jeszcze bardziej bezlitosne".

Tygodnik przypomina, że obecnie Czechy importują czterokrotnie więcej produktów spożywczych niż 10 lat temu, a wartość tej wymiany szacuje się na 20 mld koron (3,35 mld złotych). "I to jest kluczowy powód, dlaczego niektóre czeskie firmy, ze znaczącym wsparciem mediów, zdecydowały się ruszyć przeciw polskim importerom. Do swych nacisków włączyły też czeskie instytucje kontroli" - tłumaczy.

ja, PAP