Szwecja pod dwóch przegranych meczach z Ukrainą 1:2 i Anglią 2:3 nie ma żadnych szans na awans do ćwierćfinału i, jak zapowiedzieli piłkarze, mecz z Francją będzie już tylko grą o honor.
W kilka godzin po spotkaniu drużyna wyląduje w Sztokholmie, gdzie federacja nie przewidziała żadnego powitania piłkarzy oraz anulowała konferencję prasową zaplanowaną na 20 czerwca. - Nie będzie konferencji, ponieważ selekcjoner od razu uda się do domu do Goeteborga. Z dziennikarzami porozmawia zaraz po zakończeniu meczu z Francją - powiedział rzecznik SvFF Hans Hultman.
Dziennik "Expressen", podobnie jak inne szwedzkie media, komentuje, że mistrzostwa Europy skończyły się dla tego kraju zanim się właściwie zaczęły i "w żadnym wypadku nie były tym, o czym marzyli kibice".
Inne gazety piszą o "totalnym fiasku", a o nocnym powrocie do kraju jako o "ucieczce z podkulonym ogonem". Szwedzcy bukmacherzy natomiast przyjmują już zakłady na rozstrzygnięcie gorącej obecnie kwestii w Szwecji - jak długo Erik Hamren będzie jeszcze prowadził reprezentację. Najpopularniejszy typ to jesień 2013, "po niepowodzeniu w eliminacjach do mistrzostw świata w 2014 roku w Brazylii".
Hamren w odróżnieniu od swoich poprzedników nie pozostanie na ME, aby oglądać pozostałe mecze na Ukrainie i w Polsce, ponieważ, jak powiedział, ma już dość tego turnieju i piłki nożnej, i musi odpocząć psychicznie.
sjk, PAP