Tegoroczna edycja Tour de Pologne rozpoczęła się w sobotę 30 lipca, a na mecie usytuowanej w Lublinie jako pierwszy zameldował się Olav Kooij z Jumbo-Visma. Drugi, typowo sprinterski etap z finiszem w Zamościu padł z kolei łupem Gerbena Thijssena jeżdżącego w barwach Intermarche – Wanty – Gobert Materiaux. Dość nieoczekiwanym liderem wyścigu został z kolei Jonas Abrahamsen, który założył żółtą koszulkę dzięki bonifikatom wywalczonym na lotnich premiach.
Tour de Pologne. Dwóch Polaków w ucieczce
Trzeci, najdłuższy etap tegorocznego Tour de Pologne, rozpoczął się w Kraśniku. Już na kilka kilometrów po starcie uformowała się ucieczka, w której znalazło się pięciu zawodników: Matthias Brandle, Michel Hessmann, Edward Theuns, Piotr Brożyna i Marcin Budziński. Peleton nie zamierzał jednak za wszelką cenę gonić harcowników, dzięki czemu ci na 215 km przed metą mieli niemal siedem minut przewagi nad resztą stawki.
Po drodze na kolarzy czekało kilka lotnych premii. Pierwszą z nich wygrał Theuns, który wyprzedził Budzińskiego i Hessmanna. Belg wygrał również drugą premię, ulokowaną w Leżajsku na około 134 km przed metą. Ostatnia premia lotna padła z kolei łupem Budzińskiego, który w Jarosławiu wyprzedził Theunsa i Brożynę.
Przewaga uciekinierów nad peletonem stopniowo malała, a na niecałe 85 km przed finiszem wynosiła nieco ponad dwie minuty. 47 km przed metą rozpoczęły się podjazdy, które okazały się zbyt wymagające dla Budzińskiego. Polak odłączył się od ucieczki, a podobny los po pewnym czasie spotkał Brożynę i Brandle. Na czele wyścigu zostali więc Hessmann i Theuns, którzy 31 km przed finiszem mieli półtorej minuty przewagi nad resztą stawki. Jako ostatni przez peleton został dogoniony Hessmann, który z marzeniami o triumfie po samotnej ucieczce pożegnał się na 21 km przed metą.
Tour de Pologne. Wymagający finisz etapu
Organizatorzy zadbali o to, by końcówka etapu była wymagająca i emocjonująca. Na zawodników czekały podjazdy pod Kalwarię Pacławską ze średnim nachyleniem 9,3 proc. i Gruszową (6,7 proc.). Kolarze finiszowali z kolei po podjeździe do Twierdzy Przemyśl, a na 1,5 km przed „kreską” samotnej szarży spróbował Mike Teunissen.
Holender nie zdołał jednak utrzymać tempa i wkrótce został dogoniony przez resztę stawki. Wymagająca końcówka dała się także we znaki wielkiemu faworytowi Richardowi Carapazowi, który na kilkaset metrów przed metą wyraźnie osłabł i nie był w stanie nawiązać rywalizacji z najlepszymi.
Ostatecznie jako pierwszy linię mety przekroczył Sergio Higuita z drużyny Bora-Hansgrohe, który wyprzedził Pello Bilbao i Quintena Hermansa. Kolumbijczyk został też nowym liderem klasyfikacji generalnej i potwierdził, że będzie liczył się w walce o triumf w całym wyścigu.
Czytaj też:
Sensacyjny transfer w Formule 1. Wiemy, do jakiego zespołu dołączył Fernando Alonso