Rekordzista Polski poszedł na wojnę z krajowym związkiem. Chodzi o przymus szczepienia

Rekordzista Polski poszedł na wojnę z krajowym związkiem. Chodzi o przymus szczepienia

Marcin Krukowski
Marcin Krukowski Źródło: Newspix.pl / Rafał Oleksiewicz/ PressFocus
Przed HMŚ w Belgradzie głośno było o decyzji Adama Kszczota, który zrezygnował ze startu w imprezie, ponieważ krótko przed imprezą ciężko przeszedł szczepienie. Jak się okazało, organizatorzy czempionatu certyfikatu szczepienia nie wymagali, ale mimo to PZLA naciskał na naszych reprezentantów, by ci przyjęli preparat. To nie spodobało się innemu lekkoatlecie, Marcinowi Krukowskiemu.

Przypomnijmy, w połowie lutego Adam Kszczot poinformował o zakończeniu kariery. Utytułowany biegacz miał pożegnać się z kibicami podczas zaplanowanych na połowę marca Halowych Mistrzostwach Świata w Belgradzie, ale jego plany dość nieoczekiwanie pokrzyżowało szczepienie na koronawirusa.

Adam Kszczot nie wystartował na HMŚ

Zawodnik informował, że pod koniec maja 2021 roku zaszczepił się jednodawkowym preparatem Johnson&Johnson, a dawkę przypominającą planował przyjąć już po czempionacie w Belgradzie. „Jednakże dział szkolenia i PZLA nalegał na szczepienie przed HMŚ, sugerując w rozmowach, iż zawodnicy bez szczepień nie zostaną dopuszczeni do startu” – przekazał w mediach społecznościowych.

Kszczot ostatecznie zaszczepił się przed mistrzostwami, ale z powodu gorączki i „ogólnego rozbicia” nie mógł trenować. Tym samym zrezygnował ze startu na prestiżowej imprezie, a w liście otwartym do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki zaapelował o ułatwienie lekkoatletom przygotowań do startów i pomoc w kwestiach regulaminowych.

Problemy Marcina Krukowskiego

Jak się okazuje, wymagania stawiane przez PZLA nie podobają się też Marcinowi Krukowskiemu. – Od razu zaznaczę: nie jestem przeciwny szczepieniom, miałem ich wiele – przyznał w rozmowie z tvpsport.pl. Rekordzista Polski w rzucie oszczepem dodał zarazem, że chce szczepić się na własnych warunkach i wtedy, kiedy będzie to jego zdaniem niezbędne. – I nie mogę znieść, że jestem do nich przymuszany przez monopolistę-związek sportowy w momencie, gdy prawnie nie wymaga tego ode mnie państwo – stwierdził.

Krukowski przekazał, że pod koniec grudnia otrzymał od PZLA warunek: albo przedstawi certyfikat potwierdzający szczepienie, albo zostanie wykluczony ze szkolenia. Ostatecznie zawodnik został wykluczony ze szkolenia, a podobna sytuacja spotkała innego oszczepnika, Mateusza Kwaśniewskiego. – Oni nas bezczelnie oszukali – stwierdził wyjaśniając, że reprezentanci Polski zostali zmuszeni do szczepienia pod pretekstem startu na mistrzostwach świata i Europy, chociaż organizatorzy tych imprez nie wymagali okazania certyfikatów.

Od początku roku Krukowski toczy „wojnę na pisma” z Krzysztofem Kęckim odpowiedzialnym w PZLA za szkolenie. Zawodnik domagał się uzasadnienia decyzji o wydaleniu go ze szkolenia, która była jego zdaniem bezprawna. – Przecież regulamin zgrupowań z 31 grudnia mówił jasno, że szczepienie mogą zastąpić status ozdrowieńca lub powtarzany co 48 godzin test PCR – przekazał. – Dzwoniłem również do władz PZLA. Usłyszałem tylko, że „jak mi się nie podoba, to mogę nie trenować, bo oni zdania nie zmienią”. W końcu spytałem o temat w ministerstwie. Tam powiedzieli, że nie mogą nic zrobić, bo związek to samorząd – dodał.

PZLA reaguje

Co na to PZLA? – Po co to wszystko? Czemu Marcin tak chce iść pod prąd, jeżeli nadal rozważa, że się zaszczepi? To rozsądny, dorosły facet – stwierdził Kęcki. Jak wyjaśnił działacz, skoro ludzie na całym świecie przyjmują szczepienia, a ich skuteczność potwierdzają badania, to nie ma „podstaw, aby dla ochrony zdrowia się tak przed nimi wzbraniać”.

Jak zauważył Kęcki, tegoroczne mistrzostwa świata na otwartym stadionie odbędą się w Stanach Zjednoczonych, gdzie certyfikat szczepienia jest wymagany przy wjeździe na teren kraju. Według działacza jeśli Krukowski nie zaszczepi się, będzie musiał odbyć kwarantannę. – Na to nie ma naszej zgody. Bo ostatnie dni przed mistrzostwami to czas treningów na stadionie, a nie robienia przysiadów i pompek w hotelu – argumentował.

Czytaj też:
Słowa Antoniego Piechniczka o Leo Messim robią furorę. Pojawiły się zabawne tłumaczenia

Źródło: tvpsport.pl