W drugim dniu Halowych Mistrzostw Świata mieliśmy przyjemność oglądać zmagania sprinterek, które rywalizowały dystansie 60 metrów. Dwie Polki poleciały do Glasgow, by reprezentować nasz kraj w tej niezwykle ważnej imprezie – Ewa Swoboda oraz Magdalena Stefanowicz. Obie biegaczki dobrze wypadły już w eliminacjach i zameldowały się w półfinale. W przypadku pierwszej z wymienionych była to wręcz oczywistość. W przypadku drugiej miła niespodzianka.
Ewa Swoboda i imponujący rekord polski
W półfinale jako pierwsza wystąpiła Swoboda, która ponownie zdeklasowała swoje przeciwniczki. Na metę wpadła z wynikiem 6,98 sekundy, najlepszy na świecie w 2024 roku. Drugą Rani Rosius wyprzedziła aż o 0,14, a to wielka przewaga na dystansie 60 metrów. Po zakończeniu belgijka wyściskała polkę, która dodatkowo ustanowiła nowy rekord Polski.
Zgodnie z przewidywaniami Stefanowicz nie była już w stanie powalczyć o przejście do finału. Już sama obecność 23-latki w 1/2 powinna być dla niej zadowalająca. Na metę wpadła jako ostatnia z czasem 7,37, gorszym od tego eliminacyjnego o 11 setnych. Biało-czerwona nie popełniła żadnego błędu – po prostu zabrakło jej prędkości. Dla porównania pierwsza Hobbs miała wynik na poziomie 7,04.
– Samo wyjście z bloku w moim wykonaniu było średnie i cały bieg też się tak potoczył. To chyba nie był stres, bo czułam się dobrze na rozgrzewce. Cóż, biorę to na klatę. To moje pierwsze mistrzostwa świata i była w półfinale. Jest z czego się cieszyć. Mam motywację i wierzę w to, że latem będę szybsza i pobiję mój rekord życiowy – powiedziała Stefanowicz.
– W finale Ewa zdobędzie medal i zbliży się do rekordu świata – dodała biegaczka na koniec rozmowy z reporterem TVP Sport. Ten wynosi 6,92 sekundy, więc młodsza koleżanka Swobody postawiła przed nią wymagające wyzwanie.
Czytaj też:
Marzenia o finale szybko rozwiane. Polki zawiodły w GlasgowCzytaj też:
Polka pobiła rekord życiowy na mistrzostwach świata. To nie wystarczyło do awansu