Jacques Freitag osiągnął kilka cennych sukcesów dla Republiki Południowej Afryki. Od najmłodszych lat wiedział, że chce zostać skoczkiem wzwyż. Szybko zapisał na swoim koncie poważne osiągnięcia. Wystarczy wspomnieć, że w 1999 roku w Bydgoszczy został złotym medalistą mistrzostw świata juniorów młodszych, a rok później triumfował w mistrzostwach świata juniorów. Jeśli chodzi o seniorską karierę, to jego największym osiągnięciem było zdobycie mistrzostwa świata w 2003 roku w Paryżu. Przy jego nazwisku pojawił się wówczas rezultat 2,35 m.
Dwa lata później sportowiec z RPA pobił swój rekord życiowy, uzyskując 2,38 m. Wynik ten do dziś pozostaje oficjalnym rekordem Afryki w skoku wzwyż i być może szybko nie zostanie wymazany z tabel.
Problemy Freitaga z prawem
Po zakończeniu kariery słynny lekkoatleta został trenerem. Mierzył się jednak z poważnymi problemami psychicznymi. Zażywał choćby substancje dopingujące. Media z RPA donosiły nawet o tym, że kradł pieniądze swoim podopiecznym i opuszczał sesje treningowe, powodując chaos w ich przygotowaniach do ważnych imprez. Często tracił pracę.
Siostra Freitaga 17 czerwca zgłosiła jego zaginięcie. Były sportowiec miał zniknąć ze swojego domu w towarzystwie jednego tajemniczego mężczyzny. Po poszukiwaniach, które trwały dwa tygodnie, przekazano fatalną informację.
Jacques Freitag nie żyje
Jak donosi portal „Netwerk24”, w poniedziałek 1 lipca w godzinach popołudniowych udało się odnaleźć zaginionego mężczyznę. Szybko potwierdzono, że chodzi o Freitaga. Jego zwłoki znaleziono w krzewach przy cmentarzu Zandfontein w Pretorii.
Według pierwszych ustaleń 42-latek miał zostać zastrzelony. Wciąż policja pracuje na miejscu, w którym znaleziono ciało emerytowanego sportowca.
Czytaj też:
Dramat i łzy polskiej mistrzyni. „To koniec”Czytaj też:
To najbardziej zabolało polskiego lekkoatletę. Szczere wyznanie