Paweł Fajdek w rozgrywanych niedawno mistrzostwach Europy zajął szóste miejsce. To pokazywało, że jeszcze trochę brakuje mu choćby do Wojciecha Nowickiego, który ostatecznie zgarnął złoty medal. Najprawdopodobniej jednak Fajdek mierzy się z najtrudniejszym sezonem w karierze, na co wpływ miały wydarzenia z życia prywatnego. Na początku maja zmarł jego ojciec, który był dla niego najwierniejszym kibicem. Wspierał go właściwie na każdym etapie kariery.
Fajdek się pozbierał. Łatwo nie było
– Sporo przeszedłem już w swojej karierze, ale śmierci taty nie da się porównać z żadnym zawodem sportowym, czy życiowym – podkreślił Paweł Fajdek w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Utytułowany młociarz na pewien czas był zmuszony do przerwania treningów. Śmierć taty sprawiła, że miał też sporo obowiązków formalnych. Trudno podnieść się po tak niespodziewanym ciosie. To miało odzwierciedlenie w dyspozycji sportowej 35-latka. Istotny jest fakt, że Fajdek i tak był w stanie szybko wrócić do sportu. Jak sam wskazuje, ulgę przyniosły mu tabletki nasenne.
– Gdy człowiek nie jest wypoczęty, a myśli krążą gdzieś indziej, to na tym poziomie sama obecność na treningu nic nie daje. W naszej konkurencji nawet złe samopoczucie sprawia, że młot lata o pięć metrów bliżej. Wszystko to ma gigantyczne znaczenie i sprawiło, że przez dłuższy czas trudno było myśleć o wygrywaniu zawodów. Do mocniejszych treningów zmotywowała mnie myśl, że moja kariera sportowa nie będzie trwała wiecznie – dodał Fajdek.
Fajdek wraca do formy
Paweł Fajdek w poprzedni weekend – po raz pierwszy od mistrzostw świata w 2023 roku – przekroczył 80 metrów. W drugiej próbie rzucił na odległość 80.02. To dało mu zwycięstwo w rzucie młotem w lekkoatletycznych mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. Potwierdził tym samym, że chce się liczyć w walce o olimpijski medal. Bardzo o tym marzy, a szczególnie oczywiście o zajęciu pierwszego miejsca. Byłby to piękny hołd dla zmarłego taty.
Czytaj też:
Natalia Kaczmarek wycofana przed igrzyskami. Polska traci szanse na medal?Czytaj też:
To najbardziej zabolało polskiego lekkoatletę. Szczere wyznanie