Tym razem miało być inaczej, co miał udowodnić zespół mistrza Polski, który w pierwszym dwumeczu w Ligi Mistrzów rozprawił się z Florą Tallin 4:0 w dwumeczu (0:1 i 3:0). Oba zespoły przystępowały do tego spotkania w zmienionych składach, względem poprzedniego sezonu. W Karabachu brakuje takich zawodników jak Kady, Filip Ozobić czy Qara Qarayev, którzy przed rokiem wyeliminowali Lech Poznań, a Medaliki musiały sobie radzić bez kontuzjowanego Iviego Lopeza.
El. do Ligi Mistrzów: Nerwowy początek Rakowa Częstochowa
Początek tego spotkania był dość nerwowy w wykonaniu mistrzów Polski, co było spowodowane wysokim pressingiem Karabachu. Pierwszą groźną sytuację Medaliki stworzyli sobie w 13 minucie. Cebula dośrodkował piłkę z rzutu wolnego z lewej strony boiska.
Futbolówka powędrowała na krótki słupek, ale jeden z defensorów azerskiego klubu oddalił zagrożenie. Podopieczni Dawida Szwargi szukali swoich szans po kontratakach, ale nie przynosiło to żadnych wymiernych korzyści, poza strzałami na bramkę. Wraz z upływem minut to goście zaczęli przejmować inicjatywę.
Groźne sytuacje Karabachu Agdam. Dużo szczęścia miał Raków Częstochowa
W 22. minucie mistrzowie Polski mieli mnóstwo szczęścia, że nie stracili pierwszej bramki w tym meczu. Karabach ruszył lewym skrzydłem na bramkę Kovacevicia. Pierwszy strzał Abdellaha Zoubira odbił Svarnas, ale piłka wpadła pod nogi stojącego na szesnastym metrze Benzii, który ostatecznie w tej akcji fatalnie przestrzelił.
Niecałe dwie minuty później świetną okazję do zdobycia bramki miał Leandro, ale swoją drużynę od straty gola znów uratował Svarnas. W 33. minucie Andrade dostał fantastyczne podanie na prawe skrzydło. Gracz Karabachu uderzył z pierwszej piłki, ale gospodarzy uratował słupek. Ostatecznie w pierwszej połowie nie oglądaliśmy bramek, choć to Azerowie byli bliżsi ich zdobycia.
Worek z bramkami otworzył się dopiero w drugiej połowie
W 55. minucie gospodarze przeprowadzili odważny atak lewym skrzydłem. Marcin cebula ruszył w pole karne Szachrudina Magomiedalijewa i dośrodkował na piąty metr bramki Karabachu, gdzie stało trzech zawodników Rakowa Częstochowa. Jednym z ostatnich zawodników, który dotykał piłki był Łukasz Zwoliński, ale powtórki pokazały, że Azerowie sami wpakowali futbolówkę do własnej bramki.
Dziewięć minut później świetną okazję stworzył sobie Koczerhin. Zawodnik Rakowa Częstochowa dostał prostopadłe podanie, które pozwoliło mu znaleźć się na szesnastym metrze do bramki Karabachu. Niestety dla gospodarzy, pomocnik nie zdecydował się na strzał z lewej nogi, tylko szukał przełożenia, co skończyło się fiaskiem.
Dwie minuty, które wstrząsnęły Rakowem Częstochowa
Dwadzieścia minut przed końcem Fabian Piasecki oddał strzał głową po podaniu Svarnasa. To nie była trudna piłka, ale fatalny w skutkach błąd popełnił Szachrudin Magomiedalijew, który nie złapał futbolówki do koszyczka i wpuścił ją do sieci. Podrażniony Karabach potrzebował czterech minut, by odpowiedzieć na tę drugą bramkę Rakowa Częstochowa. Redon Xhixha, czyli jeden z najniższych piłkarzy na boisku zdobył gola głową.
W 76. minucie zrobiło się już 2:2. Azerowie ruszyli do kontrataku prawym skrzydłem po fatalnej stracie piłki przez Raków w środku pola. Keyta przedryblował Svarnasa i dośrodkował w pole karne Kovacevicia. Na listę strzelców, tym razem po uderzeniu klatką piersiową, po raz drugi wpisał się Redon Xhixha.
W doliczonym czasie gry, w 91. minucie Sonny Kittel w najlepszy możliwy sposób przywitał się z Częstochową. Nowy nabytek Rakowa huknął z około 30 metrów w lewy górny róg bramki. Magomiedalijew robił co mógł, by dolecieć do tej futbolówki, ale nie dał rady i to gospodarze znów byli na prowadzeniu. Ostatecznie ten mecz zakończył się 3:2 dla mistrzów Polski. Rewanżowe spotkanie zaplanowano na środę 2 sierpnia. Ten mecz rozpocznie się o godz. 18:00.
Czytaj też:
Marek Papszun znalazł nową pracę. Zaskakujący ruch treneraCzytaj też:
Filip Marchwiński zdecydował ws. przyszłości. Wiemy, co dalej z gwiazdą Lecha Poznań