Roberto Martinez. Kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski, czy dyrektora związku?

Roberto Martinez. Kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski, czy dyrektora związku?

Roberto Martinez
Roberto Martinez Źródło: Shutterstock / Maciej Gillert
Czy Roberto Martinez, trener, który w 2018 roku doprowadził Belgię do brązowego medalu na mistrzostwach świata w Rosji, byłby odpowiednim kandydatem na selekcjonera reprezentacji Polski? Zwolennicy Hiszpana podkreślają, że zrobił z Belgów czołową drużynę świata, zaś przeciwnicy wskazują, że z tak silnym personalnie zespołem, na mundialu w Katarze nawet nie wyszedł z grupy i dzisiaj jest szkoleniowcem nieco wypalonym.

Roberto Martineza wymienia się jednym tchem wśród głównych kandydatów na przejęcie schedy po Czesławie Michniewiczu. Na dzisiaj trudno określić czy Hiszpanowi bliżej do posady selekcjonera niż innym kandydatom, takim jak np. Vladimir Petković, Herve Renard albo Polakom – Janowi Urbanowi czy Markowi Papszunowi. PZPN jest dopiero na wstępnym etapie wyłaniania kandydatów, więc konkretów brak, ale Roberto Martinez to na pewno trener, któremu warto się przyjrzeć.

Angielskie fundamenty

Przede wszystkim dlatego, że ma profil szkoleniowca, który potrafi budować i przebudowywać drużyny, o czym najlepiej świadczy jego sześcioletnia praca z reprezentacją Belgii. Trafił do niej w 2016 roku, zastępując – po rozgrywanych we Francji mistrzostwach Europy – poprzedniego selekcjonera Marca Wilmotsa. Na tym turnieju Belgowie odpadli w ćwierćfinale, przegrywając 1:3 z Walią. Gdy Martinez obejmował kadrę Belgii, miał już za sobą niezłe CV trenera klubowego. Dobrą markę wyrobił sobie na Wyspach. Hiszpan kończył karierę zawodniczą w Swansea City i właśnie tam rozpoczął swoją pierwszą pracę trenerską.

Walijski klub występował wówczas w League One, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii. Już w debiutanckim sezonie Martineza jego drużyna wygrała ligę i awansowała do Championship. Ale największy swój sukces klubowy Hiszpan zrobił w Wigan Athletic, gdzie pracował przez cztery lata (2009-2013). Tam Martinez otrzymał prawdziwe wyzwanie: możliwość pracy z klubem z Premier League. I choć w lidze niewiele był w stanie zdziałać z takim słabeuszem, to jednak znakomicie poszło mu w FA Cup. Jego Wigan Athletic w sezonie 2012/2013 niespodziewanie wygrało te cenione na Wyspach rozgrywki, pokonując w finale Manchester City.

Warto dodać, że w drodze do tego finału zespół Martineza pokonał m.in. Everton 3:0. Jest to o tyle istotne, że kilka miesięcy później właśnie z tego klubu Hiszpan dostał kolejną ofertę pracy. Nie zastanawiał się długo, zwłaszcza że nie było nad czym, bo Wigan w kilka dni po trumfie w FA Cup spadło do Championship. Na Goodison Park Maritnez pracował 3 lata, ugruntowując swoją pozycję w Premier League. Nie wygrał tam co prawda żadnego trofeum, ale też Everton nie dysponował budżetem pozwalającym ścigać się z potentatami ligi angielskiej, takimi jak Manchester City, Chelsea czy Manchester United. Niemniej Everton Martineza był zespołem bardzo solidnym, z którym żaden zespół z Premier League nie miał lekko.

Brązowy medal na mundialu

Po pracy w Evertonie Martinez dostał ofertę z federacji belgijskiej i szybko się okazało, że zmiana specyfiki pracy – z klubu na reprezentację – w ogóle nie jest dla niego problemem. Drużyna pewnie wywalczyła awans do mundialu w Rosji w 2018 roku, a na samym turnieju pokazała skuteczny i widowiskowy futbol. Wygrała m.in. z faworyzowaną Brazylią, a uległa dopiero w półfinale Francji, późniejszemu mistrzowi świata. W meczu o brązowy medal zespół Martineza pokonał 2:0 Anglię i zdobył brązowy medal. Jest to największe osiągnięcie w historii belgijskiej piłki.

Po tym sukcesie na mundialu w Rosji zaufanie do Martineza wzrosło w Belgii na tyle, że zaproponowano mu – równolegle do stanowiska selekcjonera – objęcie także funkcji dyrektora technicznego federacji, bardzo szerokimi kompetencjami.

Źródło: WPROST.pl