Wisła Płock jest sytuacji ekstremalnej. Po tym jak Śląsk Wrocław zwyciężył 4:1 z Miedzią Legnica, Nafciarze również musieli wygrać z Rakowem Częstochowa, aby zachować miejsce nad strefą spadkową.
Łukasz Sekulski zaskoczył Raków Częstochowa
Niektórzy kibice jeszcze nie zdążyli rozsiąść się w fotelach lub na trybunach, a gospodarze już mogli przegrywać 0:1. W kapitalnej sytuacji pomylił się bowiem Piasecki. Napastnik Medalików otrzymał piłkę w polu karnym rywali, huknął mocno, ale jedynie obił poprzeczkę. To było poważne ostrzeżenie dla podopiecznych Marka Saganowskiego.
W 10. minucie skutecznością błysnął natomiast Sekulski, który wykorzystał rewelacyjne podanie Furmana. Pomocnik posłał piłkę na kilkadziesiąt metrów. Źle ustawiony Arsenić nie dał rady przeciąć tego zagrania, w związku z czym napastnik Nafciarzy z łatwością przyjął piłkę, a następnie obrócił się i pokonał Trelowskiego.
Nieuznany gol Mateusza Wdowiaka. Sędzia skrzywdził Raków Częstochowa?
Po kwadransie Wdowiak wyrównał, aczkolwiek był ewidentnie na pozycji spalonej, choć mieliśmy tu do czynienia z ogromną kontrowersją. Powtórki wykazały bowiem, że to nie Piasecki podawał do kolegi, lecz jako ostatni futbolówkę zagrywał Rzeźniczak. Ofsajdu zatem nie powinno być, gol Wdowiaka – owszem.
Choć Medaliki przeważały, to do końca pierwszej części spotkania wynik już się nie zmienił. – Do poprawienia jest tylko skuteczność – diagnozował w przerwie meczu Piasecki. Dodał również, że jego zdaniem arbitrzy wyraźnie pomylili się w ocenie wyżej opisanej sytuacji i skrzywdzili częstochowian.
Władysław Koczerhin odmienił losy meczu Wisły Płock z Rakowem Częstochowa
Marek Papszun nie czekał i już w przerwie zrobił jedną zmianę – Racotivana zastąpił Długosz. Dziesięć minut później natomiast za Wdowiaka wszedł Nowak. Szkoleniowiec Rakowa ewidentnie pragnął, aby jego podopieczni odwrócili losy spotkania, ale za tym koncertem życzeń szło mało konkretów. Dopiero w 63. minucie odważnie do przodu ruszył Koczerhin, aczkolwiek jego płaskie uderzenie trafiło w słupek.
Ukrainiec nieznacznie pomylił się też niedługo później, kiedy uderzał głową. Następnie Paszpszun zdecydował posłać do boju dwóch kolejnych wypoczętych graczy – zdjął Cebulę oraz Piaseckiego, a wpuścił Ledermana i Gutkovskisa. Najciekawszą sytuację miał jednak Śpiączka, który w 74. minucie strzelał (niecelnie) przewrotką. Kilka chwil później Nafciarze w końcu skapitulowali, po atomowym uderzeniu Koczerhina z dystansu. Mało brakowało, aby niedługo potem Tudor podwyższył wynik po rzucie wolny. Wtedy jednak Kamiński zaliczył wspaniałą interwencję. Ukrainiec jednak nie odpuścił i w 86. minucie zdobył bramkę na 2:1 po kombinacyjnej akcji z Jeanem Carlosem i Ledermanem.
Więcej goli już nie padło, więc to Raków ostatecznie zgarnął 3 punkty. Kwestia utrzymania i spadku rozstrzygnie się zatem w ostatniej kolejce Ekstraklasy. Wisła Płock uratuje się tylko w przypadku wygranej oraz jednoczesnej utraty punktów przez Koronę Kielce i Śląsk Wrocław.
Czytaj też:
Śląsk Wrocław jak wytrawny bokser. Tak powinno się walczyć o utrzymanieCzytaj też:
Pogoń Szczecin grzmi po decyzji sędziego. Ostre zarzuty wobec Tomasza Kwiatkowskiego