We wtorek sporo niemieckich kibiców było obecnych na półfinale Euro 2024. Hiszpania zmierzyła się z Francją i zwyciężyła 2:1. Tym samym La Furia Roja zachowuje szanse na czwarte mistrzostwo Europy w historii i tym samym na samodzielne prowadzenie w klasyfikacji wszech czasów. Przypomnijmy bowiem, że dotychczas Hiszpania dzieli pierwsze miejsce z Niemcami (po trzy zwycięstwa).
Marc Cucurella stał się wrogiem Niemców
Nie bez powodu wspominamy o kibicach z Niemiec, bo ci wygwizdywali Marca Cucurellę przy każdym kontakcie z piłką. Przypomnijmy, że Hiszpan był zamieszany w kontrowersyjną sytuację w meczu ćwierćfinałowym. Wówczas w polu karnym zatrzymał piłkę rękę, nie robiąc tego celowo. Wydaje się jednak, że rzut karny powinien być podyktowany.
Gwizdek arbitra, którym był Anthony Taylor, jednak milczał. To rozwścieczyło naszych zachodnich sąsiadów, którzy postanowili wyładować złość na Cucurelli. Tymczasem trudno mieć do piłkarza pretensje o to, że po jego niefortunnej interwencji nie został podyktowany rzut karny. Z takiego założenia zaczynają wychodzić niemieccy dziennikarze, którzy są wściekli na swoich rodaków po starciu Hiszpanii z Francją.
Niemcy przepraszają Cucurellę
Niezwykle ciekawie na temat kontrowersyjnej sytuacji wypowiedzieli się dziennikarze „Die Welt”. Na łamach tego medium utworzono bowiem specjalny list. Opisano tam brzydkie zachowanie w stosunku do Cucurelli.
„Niektórzy Niemcy mogą tak postępować, ale wielu innych uważa to za zawstydzające. I też niewdzięczne, bo Hiszpanie swoją naprawdę niezwykłą gościnnością doceniają także niezbyt kulturalne hordy turystów z Niemiec na Majorce, Ibizie czy w Barcelonie” – można przeczytać w liście zatytułowanym „Przepraszamy drodzy Hiszpanie!”.
Można by rzec, że lepiej późno niż wcale i być może po namowach mediów, kibice zaczną lepiej traktować hiszpańskiego zawodnika. Miejmy nadzieję, że Cucurella już podczas finału będzie się dobrze czuł w Niemczech.
Czytaj też:
Nieprawdopodobne. Chcieli kupić 16-latka za 250 mln euro!Czytaj też:
Co dalej z trenerem rywali Polaków? „Nie możemy tego bagatelizować”