Każdy, kto obejrzał starcie Stali Mielec i Górnika Zabrze nie powinien narzekać na nudę. Spotkanie trzymało w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty.
Rafał Strączek udowodnił swoją wartość
Może przesadą byłoby napisanie, że goście zupełnie zdominowali swoich rywali, ale już prawdą jest, że w pierwszych dwóch kwadransach znacznie groźniej bywało w polu karnym Strączka. Golkiper, który niedawno podpisał kontrakt z Bordeaux, kilka razy udowodnił, dlaczego Francuzi wyłożyli za niego spore pieniądze. Obronił dwa niebezpieczne strzały: Pawłowskiego i Podolskiego. Były reprezentant Niemiec siał spore spustoszenie w szeregach defensywnych mielczan.
Stal z kolei o mały włos nie zdobyła bramki w 40. minucie, kiedy Bielica niespodziewanie przegrał pojedynek powietrzny z… Makiem. Golkiper nie poradził sobie z dużo niższym graczem gospodarzy, ale futbolówka odbiła się potem przed linią bramką, a golkiper zdążył uprzedzić interwencją następnego nadciągającego przeciwnika. Jęk rozczarowania dało się usłyszeć na stadionie w Mielcu również chwilę później, gdy Mak spudłował w innej dogodnej sytuacji.
Grzegorz Tomasiewicz i Bartosz Nowak wpisali się na listę strzelców
Podopieczni Adama Majewskiego i tak jednak wyszli na prowadzenie już w pierwszej połowie, po tym jak sędzia podyktował rzut karny dla Stali ze względu na faul Gryszkiewicza na Maku. Kontakt między zawodnikami był delikatny, ale arbiter podtrzymał swoją decyzję po konsultacji z VAR-em. Do siatki trafił Tomasiewicz.
Parę minut po wznowieniu gry było już jednak 1:1, a efektowne trafienie zaliczył Nowak. Wydawało się, że w tamtej sytuacji sobie nie poradzi, gdyż futbolówka kozłowała, a do pomocnika Górnika biegł obrońca. Nic to, ofensywny pomocnik podbił sobie piłkę, a następnie uderzył z woleja. Piekielnie mocny strzał był nie do obrony dla Strączka.
Lukas Podolski i Daniel Bielica bohaterami Górnika Zabrze
W drugiej połowie co kilka minut oglądaliśmy groźne akcje, które powinny, lecz nie kończyły się następnymi golami. Wspomnieć należy przede wszystkim o strzale Kubicy, który wylądował na poprzeczce, próbie Getingera z lewej strony „szesnastki” czy też okazji, kiedy Bielica wygrał sam na sam z Makiem. Na 2:1 dla Górnika w końcu trafił Podolski po przypadkowo wypracowanej sytuacji. Najpierw piłka przekozłowała nad Kasperkiewcziem, a potem napastnik zabrzan przepchnął Matrasa, minął Strączka i wpakował piłkę do pustej bramki.
W samej końcówce spotkania Gryszkiewicz znów sfaulował rywala we własnej szesnastce i w związku z tym sędzia Stefański dał gospodarzom jeszcze jeden rzut karny. Tomasiewicz podszedł do stałego fragmentu i... Nic. Daniel Bielica popisał się fantastyczną interwencją i obronił zwycięstwo dla Górnika.
Czytaj też:
Śląsk Wrocław straci kolejną gwiazdę. Chińczycy wyłożyli za niego duże pieniądze