Szokujące wyznanie Kamila Wilczka na temat życia w Danii. Napastnik mierzył się z ogromną nienawiścią

Szokujące wyznanie Kamila Wilczka na temat życia w Danii. Napastnik mierzył się z ogromną nienawiścią

Kamil Wilczek
Kamil Wilczek Źródło: Newspix.pl / Jakub Gruca / Fokusmedia.com.pl / Newspix.pl
Kamil Wilczek udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym opowiedział m.in. o swojej przeszłości. Zdradził, z jak dużą nienawiścią musiał się zmierzyć, gdy zdecydował się na zmianę barw klubowych.

Kamil Wilczek to były reprezentant Polski, który w styczniu tego roku wrócił do PKO Ekstraklasy. Napastnik związał się z Piastem Gliwice. Przez ostatnie kilka lat 34-latek występował w zagranicznych klubach. Szczególnie dobrze radził sobie w Danii, gdzie był uwielbiany. Przez cztery sezony grał w Broendby IF, następnie zaliczył półroczny pobyt w Turcji, aż w końcu trafił do FC Kopenhaga. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” opowiedział o swoje przeszłości, „zdradzie” oraz nienawiści, z którą musiał zmierzyć się po transferze.

Kibic spalił koszulkę Kamila Wilczka

Kamil Wilczek postanowił się otworzyć i zdradził wiele szczegółów ze swojego życia. Szczególnie ciekawy okazał się wątek jego przenosin do FC Kopenhaga. Części kibiców Broendby IF nie mogła mu darować, że ten zostawił ich klub dla odwiecznego rywala. Uznali go za zdrajcę, dla którego liczą się tylko pieniądze.

– Najmocniej uderzyła mnie wiadomość od mężczyzny, który wrzucił filmik, na którym jego syn w wieku 11–12 lat podpala, pluje na koszulkę z moim nazwiskiem. Jako rodzic bardzo źle się czułem, kiedy na to patrzyłem. Ten hejt ograniczał się jednak tylko do świata wirtualnego, w realnym życiu, na ulicy, nigdy go nie doświadczyłem – powiedział na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Dania wcale nie jest taka tolerancyjna

Napastnik opowiedział o teście, który przeprowadził tuż po podpisaniu kontraktu. Postanowił udać się na spacer do centrum Kopenhagi, aby sprawdzić reakcję fanów swojej byłej drużyny. Chciał także w ten sposób pokazać, że nie da się zastraszyć. W rozmowie przyznał, że wówczas nikt nie wypowiedział w jego kierunku złego słowa.

Co ciekawe, Dania uznawana jest za jeden z najbardziej tolerancyjnych krajów na świecie, jednak w tym przypadku owej tolerancji ewidentnie zabrakło. – To jest ten paradoks. Dania jest otwartym, tolerancyjnym krajem, który teoretycznie daje ci komfort w podejmowaniu decyzji, masz robić to, co czujesz. Ja podjąłem bardzo trudną decyzję i tej tolerancji zupełnie zabrakło. Uznano, że można mnie hejtować, ale nikt nie zastanowił się, dlaczego tak postąpiłem – dodał 34-latek.

Nawet minister atakował Kamila Wilczka po transferze

Obecny zawodnik Piasta Gliwice przypomniał również historię z duńskim ministrem ds. cudzoziemców i integracji, który również zabrał głos w sprawie jego transferu w swoich mediach społecznościowych. Zdaniem Kamil Wilczka urzędnik powinien był stracić mandat, gdyż jego wpis był jawnym podżeganiem do nienawiści. – Gość powinien dostać dożywotni zakaz startowania w wyborach. Facet się skompromitował. Przecież to osoba publiczna – przekonywał napastnik.

Czytaj też:
Wychowanek Legii Warszawa może do niej wrócić latem. „Chętnie zobaczyłbym go w zespole”

Opracował:
Źródło: Przegląd Sportowy