W 15. kolejce PKO BP Ekstraklasy mistrz Polski – Lech Poznań podjął na swoim boisku lidera tabeli – Raków Częstochowa. W najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce obie ekipy mierzyły się ze sobą 14 razy. Lechici wygrali pięć razy, w tej samej liczbie spotkań padł remis, natomiast podopieczni Marka Papszuna wygrali czterokrotnie.
Do 15. kolejki podopieczni Marka Papszuna podchodzili jako liderzy tabeli z 32 „oczkami” na koncie. Z kolei Lech Poznań był o siedem pozycji niżej ze stratą 10 punktów do Rakowa Częstochowa. Obie drużyny już mierzyły się ze sobą w tym sezonie. Tuż przed startem nowej kampanii PKO BP Ekstraklasy w meczu o Superpuchar Polski Medaliki były minimalnie lepsze od Lechitów – wygrały wówczas 1:0.
Lech Poznań – Raków Częstochowa. Bezbramkowa pierwsza połowa
Obie drużyny rozpoczęły to spotkanie nerwowo, od sporej liczby strat i niedokładności. Jako pierwsi najlepszą okazję do strzelenia bramki stworzyli sobie piłkarze Lecha Poznań. W 25. minucie Mikael Ishak wyszedł sam na sam z Vladanem Kovaceviciem. Jednak bramkarz Rakowa Częstochowa dobrze skrócił pole gry Szwedowi, przez co ten zmarnował swoją okazję. Bośniak popisał się kapitalną interwencją.
Oba zespoły szukały swoich sytuacji czy to prostopadłymi podaniami, czy strzałami z dystansu, ale piłka w żadnej z tych akcji nie znalazła drogi do siatki. Do przerwy nie oglądaliśmy żadnych bramek.
Lech Poznań wyrównał
W drugiej połowie obraz tego spotkania się nie zmienił. Raków Częstochowa dalej prowadził grę, a Lech Poznań próbował swoich szans po zrywach, czy kontratakach. W 49. minucie Filip Szymczak na 25. metrze od bramki stracił piłkę na rzecz zawodnika Rakowa Częstochowa. Patryk Kun odebrał idealne podanie od Bartosza Nowaka, które przeszło między nogami Filipa Dagerstala. Wahadłowy podciął piłkę nad interweniującym Filipem Bednarkiem i mieliśmy 1:0 dla lidera PKO BP Ekstraklasy.
Mistrzowie Polski nie poddali się po tym ciosie, tylko ruszyli do odrabiania strat. Kolejorz zdominował Raków i zamknął podopiecznych Marka Papszuna na własnej połowie. Jednak nic z tego nie wynikało, bo Medaliki szczelnie się broniły, a każdą przejętą piłkę wybijały jak najdalej.
Dopiero w 66. minucie pękł częstochowski mur. Michał Skóraś, który walczy o wyjazd na mundial, wziął sprawy w swoje ręce. Skrzydłowy przejął za polem karnym jedną z wybitych piłek. Lechita zszedł do środka i mimo że był faulowany to dał radę posłać strzał na bramkę Kovacevicia. Bośniak był bez szans.
Końcówka meczu wyłoniła zwycięzcę
W 80. minucie Raków Częstochowa mógł wyjść na prowadzenie. Najpierw Patryk Kun próbował swoich sił strzałem z powietrza, ale tylko trafił w poprzeczkę. Do strzału ze spadającej piłki złożył się Fabian Piasecki, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Siedem minut później Medaliki dopięły swego. Fran Tudor otrzymał dośrodkowanie na piąty metr i wślizgiem wtoczył piłkę do bramki. Filip Bednarek nawet nie interweniował. Jednak po chwili zainterweniował VAR, który anulował tę bramkę. Sędzia Paweł Raczkowski dopatrzył się ręki.
W 92. minucie sędzia nie miał już żadnej wątpliwości. Ivi Lopez dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Piaseckiego, który już się nie pomylił i umieścił piłkę w siatce.
Czytaj też:
Na co nie zasłużył trener Leszek Ojrzyński?Czytaj też:
Aleksandar Vuković ma wiele do udowodnienia. Najważniejsze zadania dla nowego trenera Piasta Gliwice