Do niespodziewanego zwrotu akcji doszło w Trójmieście. Lechia Gdańsk, która długo broniła się przed zatrudnieniem kogokolwiek w roli dyrektora sportowego – rzekomo nie był on w niej potrzebny – w końcu zmieniła zdanie. Biało-Zieloni ogłosili bowiem rozpoczęcie współpracy z osobą mającą pełnić tę funkcję. Zaskakujące jest jednak to, że stanowisko otrzymał Łukasz Smolarow.
Ekstraklasa. Łukasz Smolarow dyrektorem sportowym Lechii Gdańsk
Nie chodzi tu bynajmniej o podważanie jego kompetencji, lecz sam kierunek rozwoju kariery zawodowej, który obrał. Dotychczas wydawało się, iż szkoleniowiec ten będzie chciał iść raczej w tę stronę. Zwłaszcza że w latach 2018-2021 pracował jako asystent Piotra Stokowca – de facto właśnie w Lechii Gdańsk.
W oświadczeniu opublikowanym przez Biało-Zielonych opisano zadania, jakie będzie musiał wypełniać Smolarow. „Do nich będzie należał nadzór i realizacja polityki sportowej klubu, w której zawierać się będzie między innymi kontrola nad funkcjonowaniem i rozwojem pierwszej drużyny. Dyrektor będzie również wspierać obszar skautingu oraz ściśle współpracować ze sztabem szkoleniowym oraz Akademią Lechii Gdańsk. Witamy ponownie i życzymy powodzenia” – czytamy w komunikacie na oficjalnej stronie internetowej ekipy z Trójmiasta.
Łukasz Smolarow wraca do Lechii Gdańsk
– Po roku i 4 miesiącach wracam do Gdańska. Myślę, że moja nowe obowiązki nie różnią się aż tak od tych, którymi zajmowałem wcześniej. W dalszym ciągu będę zajmował się przede wszystkim tematami stricte boiskowymi, wsparciem w procesie treningowym czy kształtem kadry zawodniczej. Czeka mnie praca opierająca się na relacjach i dobrej komunikacji. Cieszę się, że będę blisko drużyny i sztabu szkoleniowego – powiedział z kolei sam Smolarow, cytowany przez Biało-Zielonych.
W minionych miesiącach pracował on również jako asystent wspomnianego trenera Stokowca w Zagłębiu Lubin, lecz zaledwie przez jedną rundę – do czerwca 2022 roku. Później mogliśmy go oglądać również w roli telewizyjnego eksperta piłkarskiego.
Czytaj też:
Poważne oskarżenia wobec legendarnego piłkarza. On nie przyznaje się do winyCzytaj też:
Ronaldo wcale nie musiał trafić do Arabii. Jego kierunek mógł być inny