Atletico Madryt po wygraniu dwóch pierwszych spotkań ligowych było faworytem meczu z Villarreal. Spotkanie rozgrywane 29 sierpnia w stolicy Hiszpanii lepiej rozpoczęło się jednak dla gości, którzy w 52. minucie objęli prowadzenie za sprawą trafienia Manu Triguerosa. Kilka minut później do wyrównania doprowadził Luis Suarez, ale Żółta Łódź Podwodna dalej szukała swoich szans na wywalczenie trzech punktów.
Mandi z bramką samobójczą
Villarreal od 74. minuty prowadziło 2:1 dzięki bramce Arnauta Groenevelda. Gdy wydawało się, że podopieczni Unaia Emery'ego utrzymają ten korzystny rezultat do końca spotkania, w doliczonym czasie gry doszło do nietypowej sytuacji.
Jeden z zawodników Atletico zdecydował się na długą centrę w kierunku pola karnego gości. Tam do piłki doszedł Aissa Mandi, który odegrał głową do bramkarza. Obrońca Villarreal nie zauważył jednak, że ten jest źle ustawiony, przez co Geronimo Rulli nie zdołał dopaść do futbolówki, która wpadła do pustej bramki.
Kuriozalna bramka podłamała nie tylko Mandiego, ale również kilku jego kolegów z drużyny, którzy po golu wyrównującym dla Atletico położyli się na murawie. Remis 2:2 utrzymał się do końca spotkania, dzięki czemu po trzech kolejkach zawodnicy Diego Simeone zajmują piąte miejsce w tabeli La Liga. Villarreal jest z kolei 11.
twitterCzytaj też:
Konferencja Paulo Sousy. Poznaliśmy aktualną listę reprezentantów. Dużo kontuzji w kadrze