Trudno jest nie oprzeć się wrażeniu, że klubem, który najprężniej działa podczas tego okna transferowego jest FC Barcelona. Duma Katalonii kierowana przez Joana Laportę, choć zmaga się z problemami finansowymi, ściągnęła do swojej drużyny wielu dobrych piłkarzy. Wszystko dzięki tzw. dźwigniom finansowym, o których specjalnie dla Wprost.pl opowiadał Michał Gajdek.
Zespół z Camp Nou znalazł fundusze na pozyskanie m.in. Roberta Lewandowskiego, Julesa Kounde, Andreasa Christensena czy Francka Kessiego. Według medialnych doniesień na celowniku wicemistrzów Hiszpanii znaleźli się jeszcze Bernardo Silva, Marcos Alonso czy Cesar Azpilicueta.
Mocne słowa Joana Laporty. „Niech martwią się o siebie”
Klub, który jest zadłużony, nagle zaczął być rozrzutny, kontraktując znanych piłkarzy. Te znaczne wydatki sprawiają, że pojawia się coraz więcej głosów krytyki i niezrozumienia dla polityki Katalończyków. W grupie krytyków znajdują się nie tylko byli zawodnicy, a dziś eksperci piłkarscy, jak chociażby Gary Neville, ale również przedstawiciele Bayernu Monachium.
Głos w tej sprawie postanowił więc zabrać Joan Laporta. Prezydent Blaugrany udzielił wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi „AS”, tym samym odpowiadając na zarzuty dotyczące rozrzutności. – Zauważyłem pewną ignorancję i brak informacji ze strony niektórych osób. Niektórzy nawet zniekształcili w pewien sposób rzeczywistość – powiedział.
Po chwili dodał. – To prawda, że rok temu byliśmy w krytycznej sytuacji, ale to się zmieniło, a my jesteśmy 122-letnim klubem z bardzo ważnymi aktywami. Nie byli też świadomi siły i wsparcia, jakie ma FC Barcelona. Ja nie zaangażuję się w to, jak oni prowadzą klub, zatem prosiłbym ich o to samo i aby z nami nie zadzierali. Niech martwią się o siebie – dodał.
Czytaj też:
Ekspert dolał oliwy do ognia ws. Roberta Lewandowskiego. Chodzi o jego odejście z Bayernu Monachium