Jeszcze kilka tygodni temu transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony wyglądał jak scenariusz rodem z książek fantasy. W połowie lipca stał się jednak faktem, a długa i pełna zwrotów akcji saga dobiegła końca. Dlaczego w ogóle doszło do przenosin Polaka do Blaugrany? Czy będzie on pasował do drużyny Xaviego Hernandeza? Z jakiego powodu to największy transfer w historii Barcelony? Co sprowadzenie napastnika oznacza dla samego klubu i jego prezydenta Joana Laporty? Kto kogo bardziej potrzebował pod kątem marketingowym? Skąd Duma Katalonii miała pieniądze na sprowadzenie go? Czym są mityczne „dźwignie finansowe”? Dlaczego sytuacja finansowa klubu nie jest tak przerażająca, jak się wydaje na pierwszy rzut oka?
O tym wszystkim i wielu innych wątkach porozmawialiśmy z Michałem Gajdkiem, polskim socio FC Barcelony, twórcą bloga „9campnou”, a zawodowo również prawnikiem.
Mariusz Bielski: Czy byłbyś w stanie wskazać jeden czynnik lub moment, kiedy FC Barcelona zaczęła na poważnie myśleć o transferze Roberta Lewandowskiego?
Michał Gajdek: Trudno wyznaczyć to precyzyjnie. Jako „9campnou” nie jesteśmy portalem newsowym, ale dotarła do nas pewna informacja na początku kwietnia ze źródła bliskiego „Lewemu”, że będzie chciał odejść z Bayernu Monachium, a wobec tego Barcelona już z nim rozmawia. Podaliśmy tę informację, a niedługo potem potwierdziło ją kilka dużych redakcji. News sobie żył i w pewnej chwili rzeczywiście okazało się, że Lewandowski i Blaugrana są ze sobą dogadani, tylko Bayern pozostaje pewnym problemem. Nie jestem w stanie jednak określić, jak to się zaczęło.
A może Duma Katalonii zwyczajnie zwęszyła okazję?
Mam takie wrażenie, że Joan Laporta (prezydent Barcelony) szukał możliwości przeprowadzenia spektakularnego transferu. Nie bez powodu tyle mówił publicznie o Erlingu Halaandzie, zwłaszcza kiedy jeszcze żył Mino Raiola, czyli przyjaciel Laporty. On widział potrzebę, by sprowadzić gwiazdę światowego formatu. Do tego łączą go bardzo dobre relacje z Pinim Zahavim. Nie da się jednak ustalić, kto jako pierwszy nawiązał kontakt.
Czy transfer Lewandowskiego można odbierać na podobnym poziomie co niegdyś pozyskanie Neymara lub Luisa Suareza?
Moim zdaniem nawet na wyższym. Neymar przychodził jako gwiazda, lecz bardziej marketingowo. On miał wówczas 20 lat, nie został jeszcze zweryfikowany w Europie. Suarez z kolei przychodził jako genialny napastnik, lecz marketingowo nigdy nie był „kombajnem”, a po drugie był wówczas w infamii i zawieszeniu po ugryzieniu. Przez pierwsze kilka tygodni nie mógł grać, ani trenować w Barcelonie...
Myślę więc, że transfer Lewandowskiego jest największy. Z reguły Blaugrana gwiazdy wychowywała sobie sama. Messi, Xavi, Iniesta, Busquets czy Pique – ich nie trzeba było sprowadzać z zewnątrz. Poza tym, ze względu na fakt, iż w klubie już nie ma Messiego, pierwszy raz jesteśmy świadkami sytuacji, gdy potencjalny numer jeden w zespole przychodzi z zewnątrz.
Ani Suarez, ani Neymar, ani nikt inny wcześniej nie dołączał do Dumy Katalonii w takiej roli. Uprzednio zadaniem każdego było wspieranie Messiego.
Lewandowski będzie musiał zmienić swój styl gry, by odnaleźć się w Barsie? Wiadomo, ta obecna już nie jest zwariowana na punkcie tiki-taki jak za czasów Pepa Guardioli lub Tito Vilanovy, ale pewne różnice między Barceloną a Bayernem są.
Fajne na pewno są te informacje, że Robertowi bardzo podobała się współpraca w Bayernie właśnie z Guardiolą. Kiedy rozmawiał niedawno z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim wyznał, że Katalończyk odmienił jego spojrzenie na piłkę nożną. Jeśli tak naprawdę było, a Xavi – mimo wszystko nie tak dogmatyczny – pewnym sensie jest kontynuatorem myśli Guardioli, to „Lewy” nie powinien mieć dużych kłopotów w adaptacji.
Sądzę, że jest jeden element, którego Xavi będzie oczekiwał bardziej, niż to wcześniej miało miejsce w Bayernie – praca w pressingu. Jako trener on wymaga dużej intensywności w grze, jak najszybszego odzyskiwania futbolówki po stracie. Lewandowski będzie musiał zostać tym pierwszym pressującym, niczym niegdyś Suarez. Ale to tyle, nikt z Polaka nie będzie chciał zrobić półrozgrywającego czy innych takich. On będzie miał za zadanie głównie strzelać gole.
Rozpisałem sobie, kto może grać w ataku Barcelony i zobaczyłem niezły tłok. Pierre-Emerick Aubameyang, Ousmane Dembele, Memphis Depay (pewnie już niedługo), Raphinha, Ferran Torres, Ansu Fati, Ez Abde... To będzie atut dla samej drużyny i „Lewego” czy wręcz przeciwnie? Wyobrażam sobie, że żaden z nich nie będzie chciał przesiadywać na ławce.
Tu niestety jest jakieś pole do niesnasek w zespole, ale zakładam, że w klubie mają pomysł, w jaki sposób rozdzielić minuty pomiędzy poszczególnych piłkarzy. Zwłaszcza w sezonie mundialowym i siłą rzeczy każdy będzie miał mnóstwo czasu na grę. Mecze są w zasadzie co trzy dni przez cały sezon. Też nie oczekiwałbym, że Robert w każdym spotkaniu dostanie 90 minut, zwłaszcza jeśli nie zajdzie taka potrzeba.
Czytaj też:
Robert Lewandowski i jego żona już wybrali. Wiemy, gdzie zamieszkają
Czy trzyletni kontrakt dla Lewandowskiego nie jest za długi?
To jedyny wątek poruszany wśród kibiców i hiszpańskich mediów, który budzi pewne wątpliwości. Natomiast przy Robercie to nie jest gigantyczny problem. Okej, swoje lata ma, ale weźmy pod uwagę, jak on się prowadzi i że omijają go kontuzje...
Plus nie mamy również oficjalnego potwierdzenia na temat szczegółów umowy, aczkolwiek swego czasu pojawiły się doniesienia, że w kontrakcie Lewandowskiego zastosowano podobny fortel jak w umowie Aubameyanga – czyli kontrakt niby jest dłuższy, ale po dwóch latach rzekomo miałaby istnieć opcja zerwania go za ustalonym wcześniej odszkodowaniu. Nie wiadomo, na ile to jest zaplanowane, by Robert siedział 3-4 lata w Barcelonie, czy szybciej dojdzie do zmian. Zasadniczo, jednak gdyby wypełnił swoją umowę, byłby bardzo wiekowy (37 lat), a z drugiej strony akurat w jego przypadku się tym nie przejmuję. Karim Benzema jest o rok starszy i pewnie zaraz będzie odbierał złotą piłkę. W Madrycie nikt nie śmie myśleć, by się go pozbywać.
Oglądałem ostatnio na Kanale Sportowym sondę uliczną z kibicami Barcelony i wielu z nich mówiło banały w stylu „oby Lewandowski zdobywał wiele bramek”, ale jeden z fanów powiedział ciekawą rzecz. Mianowicie wyraził nadzieję, że „Lewy powinien mocno pomóc w odbudowie drużyny”. Jak ty byś zinterpretował takie słowa?
Ten transfer wlał sporo optymizmu w całe środowisko związane z Barceloną. Robert może być wzorem do naśladowania. Blaugrana ma młodą kadrę, spora część niej potrzebuje kogoś, od kogo będzie mogła się uczyć. Dotychczasowe wzory nie były najlepsze, wystarczy spojrzeć na Gerarda Pique... Fajnie byłoby, gdyby Fati, Torres i inni uczyli się profesjonalizmu od Roberta i przesiąknęli mentalnością zwycięzcy, którą on posiada. Lewandowski wygrał wszystko z Bayernem. Ci liderzy z Barcelony też, ale chyba możemy być zgodni, że oni są już bardziej po drugiej stronie rzeki. Polak natomiast wciąż jest głodny.
Czytaj też:
Kulisy transferu Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. Prezes klubu ujawnił zaskakujące informacje
To w zasadzie pozyskanie Lewandowskiego przez Barcę jest ważniejsze z perspektywy sportowej czy wizerunkowej? Moja pierwsza myśl jest taka, że w ten sposób klub chce zamanifestować zamiar rychłego powrotu do ścisłego topu europejskiego i ponowną walkę o najwyższe laury.
Zgadzam się. Dosłownie parę dni wcześniej potwierdzono przyjście Raphinhi, pozostanie Dembele... Zastanawiałem się, gdzie oni chcą tam jeszcze jednego ofensywnego piłkarza wcisnąć?! Zwłaszcza że Aubameyang, którzy przyszedł zimą, sprawdził się i nie ma co do tego wątpliwości.
Natomiast jak sobie szerzej spojrzymy na kadrę Barcelony, możemy sobie postawić pytanie – na ilu pozycjach Blaugrana ma obecnie jednego z dwóch-trzech najlepszych zawodników na świecie?
(Chwila milczenia)
No właśnie, a z Lewandowskim na szpicy właśnie tak będzie.