Lech Poznań zrobił, co do niego należało. Pewne zwycięstwo z Żalgirisem Kowno

Lech Poznań zrobił, co do niego należało. Pewne zwycięstwo z Żalgirisem Kowno

Dono Hotić
Dono Hotić Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Polskie drużyny walczą o awans do faz grupowych europejskich pucharów. W czwartkowy wieczór Lech Poznań podjął na własnym stadionie Żalgiris Kowno w ramach eliminacji do Ligi Konferencji Europy.

Lech Poznań rozpoczął walkę o powtórzenie sukcesu w Lidze Konferencji Europy sprzed roku. By znów dojść do ćwierćfinału, trzeba najpierw się zakwalifikować. Aby wykonać pierwszy krok, Lechici muszą najpierw wyeliminować Żalgiris Kowno i nie powtórzyć błędów Rakowa Częstochowa, który w dwie minuty wypuścił prowadzenie 2:0 oraz Legii Warszawa, która była bliska kompromitacji z Ordabasy Szymkent.

Mocne otwarcie piłkarzy Lecha Poznań

Od początku tego spotkania to Lechici dominowali i raz po raz tworzyli sobie okazje do strzelenia bramki. W 9. minucie wbiegający z lewego skrzydła Joel Pereira płasko dośrodkował piłkę w pole karne Żalgrisu. Tam czekał Filip Szymczak, ale niestety dla niego został uprzedzony przez bramkarza rywali. Co nie wyszło chwilę wcześniej, udało się w 11 minucie. Nowy nabytek Lecha na lewej obronie Elias Andersson kapitalnie dośrodkował za plecy piłkarzy z Kowna. Futbolówkę przejął Dino Hotić, który kapitalnym strzałem pokonał Deividas Mikelionisa.

twitter

Dwie minuty po bramce w roli głównej znów pokazał się Szwed. Tym razem ruszył z indywidualną akcją i jak znalazł się na skraju pola karnego uderzył w stronę dalekiego słupka. Tym razem golkiper gości zachował się lepiej. W 19. minucie jedną z nielicznych sytuacji stworzyli sobie goście. Niewiele brakowało, a litewski napastnik wpisałby się na listę strzelców. Na szczęście Filip Bednarek zachował czujność i skutecznie interweniował.

Zabójcza końcówka pierwszej połowy w wykonaniu Kolejora

W 26. minucie Kristoffer Velde pokazał swój kunszt i zagrał prostopadłe podanie w stylu Kevina De Bruyne do Dino Hoticia, który pognał sam na bramkę Żalgrisu. Niestety jego drugi strzał nie był tak dokładny, jak ten, przy którym zdobywał bramkę. Futbolówka minimalnie minęła prawy słupek bramki.

Siedem minut przed końcem pierwszej połowy aktywny w tym meczu Bośniak zagrał górą w pole karne. Tam wbiegający Filip Szymczak uderzył ją prostym podbiciem, ale zamiast do bramki futbolówka trafiła w poprzeczkę i wyszła poza plac gry. W 40. minucie Antonio Milić został w polu karnym rywali po stałym fragmencie gry. Lechici rozgrywali piłkę od prawej do lewej, aż w końcu Joel Pereira, tym razem z lewego skrzydła dośrodkował w "szesnastkę", a tam Chorwat tylko dzióbnął piłkę i umieścił ją w siatce, obok interweniującego Mikelionisa.

Niestety zaraz po tej bramce Filip Marchwiński musiał opuścić plac gry, a za niego na plac gry wszedł Jesper Kalstroem. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Radosław Murawski kapitalnym strzałem z dystansu podwyższył wynik na 3:0. Chwilę po tej bramce sędzia zaprosił piłkarzy na przerwę.

W drugiej połowie Lech Poznań dopełnił formalności

W drugiej połowie odważniej do ataku ruszyli gracze z Litwy i przez długi czas nic z tego nie wynikało. Dopiero w 56. minucie kapitalną bramką z dystansu popisał się Fase, który przymierzył w prawy górny róg bramki. Niestety dla Lecha Poznań Filip Bednarek nie sięgnął tej futbolówki.

Ta ofensywa piłkarzy Żalgirisu nie trwała zbyt długo, ale przyniosła im bramkę. By odmienić obraz gry, na plac gry wszedł Mikael Ishak, który tchnął nowego ducha w grę graczy Kolejorza. Jednak żadnych bramek już nie oglądaliśmy do końca i podopieczni Johna van den Broma, mimo utraty gola pewnie pokonali rywali z Litwy 3:1. Rewanż zaplanowano na 3 sierpnia o godzinie 18:00.

Czytaj też:
Nowotwór wykryty u piłkarza niemieckiej Bundesligi. To znany reprezentant kraju
Czytaj też:
Bohater meczu Rakowa Częstochowa o grze w kadrze Polski. „Boniek nie chciał…"