Lech Poznań ze skromną zaliczką. Słowacy zagrozili przed rewanżem

Lech Poznań ze skromną zaliczką. Słowacy zagrozili przed rewanżem

Piłkarze Lecha Poznań
Piłkarze Lecha Poznań Źródło:PAP / Jakub Kaczmarczyk
Lech Poznań jako ostatni spośród polskich klubów rozpoczął rywalizację w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Kolejorz trafił na bliskiego rywala, Spartaka Trnava. W pierwszym meczu serii, przy ulicy Bułgarskiej górą byli gospodarze, choć w końcówce mogli mieć wiele powodów do obaw.

Lech Poznańbył jedyną drużyną, która awansowała do fazy grupowej europejskich pucharów w ubiegłym sezonie. Zespół ze stolicy województwa wielkopolskiego chciał kontynuować dobrą serię. Kolejnym rywalem w walce o awans był Spartak Trnava. W pierwszym meczu Kolejorz wygrał 2:1, ale po słabej końcówce spotkania ma do odrobienia lekcję.

Pierwsza połowa bez emocji

Początek meczu toczył się pod znakiem wyrównanej walki, która jednak nie przeradzała się w groźne akcje. Lech próbował ataku pozycyjnego, wykorzystując posiadanie piłki. W 14. minucie z dobrą sytuacją wyszedł Pereira, który dośrodkował do Ishaka. Zarówno on, jak i Krisotffer Velde nie trafił jednak w piłkę. W 25. minucie dobrą wrzutkę na gola mógł zamienić Radosław Murawski, ale jego strzał nie zagroził dobrze ustawionemu Dominkowi Takacowi.

To Lech był stroną przeważającą w pierwszej części spotkania, ale zawodnicy Johna van den Broma nie potrafili tego zmaterializować. Przewaga w posiadaniu piłki była widoczna, ale Ishak nie mógł liczyć na wiele konkretnych akcji do finalizacji. Spartak specjalnie przygotował się na defensywną grę, by liczyć na korzystny wynik w rewanżu u siebie, jednakże w 41. minucie groźny strzał z dystansu oddał Bainović, zmuszając Filipa Bednarka do kłopotliwej interwencji. Tuż przed przerwą Lech wyszedł z ciekawą akcją. Hotic oddał strzał głową w boczną siatkę. Po chwili jednak sędzia odgwizdał spalonego, a następnie zakończył bezbramkową pierwszą połowę.

Mocne otwarcie Lecha w drugiej połowie

Jeśli w pierwszej połowie kibice narzekali na nudę, to drugie 45 minut rozpoczęło się z wysokiego C. Joel Pereira dograł do wbiegającego Filipa Marchwińskiego, a ten niczym zawodnik kung-fu oddał strzał, po którym piłka znalazła się w siatce Takaca. Po golu sytuacja w Poznaniu uspokoiła się. Na moment inicjatywę przejął Spartak, lecz w żaden sposób nie zagrażał bramce Lecha. Wkrótce Kolejorz wrócił do kontroli gry. Mocno aktywni byli Pereira i Marchwiński.

Ten drugi w 63. minucie znów dał o sobie znać. Zawodnik wyczekał na nabiegającego w pole karne Velde, a Norweg w biegu oddał pewny, techniczny strzał, po którym piłka minęła bramkarza gości i wylądowała w siatce. Z czasem przewagę posiadania piłki objął Spartak. Próbował strzałów z dystansu, lecz wychodziły im one chaotycznie. Starania przyniosły jednak skutek w 87. minucie. Słowacy próbowali, aż wreszcie udało im się zdobyć kontaktową bramkę. Po kiksie Ishaka we własnym polu karnym piłkę przejął Stetina i uderzył mocno pod poprzeczkę bramki Bednarka. Do końca meczu Spartak pozostawał groźny. Ostatecznie po gwizdku sędziego kończącym mecz na tablicy pozostał wynik 2:1.

Lech powalczy na Słowacji

Lech Poznańz jednobramkową zaliczką rozegra rewanż 17 sierpnia w Trnavie o godzinie 20:00. Poznaniacy przełożyli mecz ligowy z Jagiellonią, przez co w weekend będą pauzować.

Czytaj też:
Łukasz Skorupski mógł zagrać z Krychowiakiem. Nowy kandydat do bramki Abha FC
Czytaj też:
Kamil Grosicki staje w obronie krytykowanego bramkarza. „Zastanówcie się nad sobą”