Nowe informacje w sprawie pobicia ochroniarza przez piłkarzy Legii. Oto wersja Holendrów

Nowe informacje w sprawie pobicia ochroniarza przez piłkarzy Legii. Oto wersja Holendrów

AZ Alkmaar – Legia Warszawa
AZ Alkmaar – Legia Warszawa Źródło:PAP/EPA / Ed van de Pol
Po meczu AZ Alkmaar – Legia Warszawa na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty dot. skandalu. „Przegląd Sportowy” poznał wersję zdarzeń Holendrów, która znacznie różni się od tej przedstawionej przez polskiego dziennikarza.

Legia Warszawa przegrała 0:1 w meczu drugiej kolejki Ligi Konferencji Europy. Jednak nie to jest tym razem najważniejsze, tylko to, co się stało po meczu. Między ochroną a sztabem Wojskowych doszło do przepychanek, w których ucierpiał prezes klubu Dariusz Mioduski. Ponadto dwóch piłkarzy – Josue i Pankov trafili w kajdankach na komisariat.

Skandal po meczu AZ Alkmaar – Legia Warszawa. Wersja zdarzeń Holendrów

Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” poinformowali, że gorąca atmosfera miała miejsce już przed meczem. Tuż przed wejściem na stadion miało dojść do pierwszych starć kibiców z Policją, co sprawiło, że na stadion weszło około 1000 kibiców, a drugie tyle zostało na zewnątrz po zamknięciu bramy. Według ustaleń dziennika po meczu sytuacja miała się powtórzyć, co sprawiło ponowne odcięcie stadionu. W tym czasie Josue i Pankov mieli jeszcze robić sobie zdjęcia z kibicami, przez co zostali oddzieleni od będących już w autokarze kolegów.

Holendrzy zrelacjonowali w rozmowie z dziennikarzami, co tam dokładnie miało się stać. Piłkarze mieli nalegać na otwarcie bramy, a kiedy ochroniarz dwukrotnie odmówił, jeden z zawodników miał zareagować agresywnie – kopnąć go i popchnąć na ścianę tak, że funkcjonariusz miał doznać złamania ręki w łokciu i wstrząśnienia mózgu.

„Piłkarze zostawili go leżącego, otworzyli z kopniaka bramę i przeszli ok. trzy metry do autobusu” – czytamy. Na miejsce została wezwana karetka i policja, która miała poprosić Josue i Pankova o wyjście z autobusu. Gdy ci odmówili, wyciągnięto ich siłą i zabrano na komisariat.

Polski dziennikarz zdementował doniesienia Holendrów

To jest wersja Holendrów. Wcześniej informowaliśmy o tym, że różni się ona od tej przedstawionej przez Tomasza Dębka. Dziennikarz „Faktu” był obecny w Holandii i wszystko widział na własne oczy. „Josue z nikim się nie szarpał. Pokrzyczał tylko, ale nie było rękoczynów z jego strony. Pankov odepchnął agresywnego chłopa, który chwilę poleżał i znów zaczął skakać mu do gardła, więc chyba nie był aż tak połamany… Stałem pół metra od Pankova i byłem jedną z osób, która starała się uspokoić sytuację (z marnym skutkiem). Mam nadzieję, że to wystarczająco blisko, by mieć dobre info” – napisał na Twitterze.

Czytaj też:
Piłkarz Legii Warszawa przerwał milczenie. Mocny wpis nt. wydarzeń w Holandii
Czytaj też:
Legia Warszawa wraca bez kluczowych piłkarzy. Josue i Pankov wciąż mają kłopoty

Opracował:
Źródło: Przegląd Sportowy Onet