Paulo Sousa w styczniu objął stery reprezentacji Polski, którą jak do tej pory poprowadził w ośmiu spotkaniach. Tylko jedno udało się wygrać – z Andorą w marcowym meczu eliminacji do mistrzostw świata. We wrześniu Portugalczyk stanie przed szansą na poprawienie tego dorobku w meczach z Albanią, San Marino i Anglią.
Sukcesja selekcjonerska?
Zdaniem Jana Tomaszewskiego selekcjoner powinien prowadzić kadrę do końca eliminacji, ponieważ w razie zerwania umowy obowiązującej do końca 2021 roku, PZPN-owi mogą grozić kary finansowe. – Jeśli stracimy szanse na awans, to trzeba będzie rozglądać się za trenerem – ocenił legendarny bramkarz w rozmowie z „Super Expressem”.
Były reprezentant Polski zaapelował także do Cezarego Kuleszy, czyli nowego prezesa PZPN, o stworzenie tzw. sukcesji selekcjonerskiej. – Apelowałem do Zbigniewa Bońka, aby wymusił na Sousie zatrudnienie polskiego asystenta. Kazimierz Górski zrobił drużynę, przejął ją potem Jacek Gmoch, potem był Ryszard Kulesza, a następnie Antoni Piechniczek. Asystenci przejmowali tę kadrę – tłumaczył.
Jak zauważył Tomaszewski, taka sukcesja przyniosła efekt kilka lat temu, kiedy to Adam Nawałka najpierw był asystentem Leo Beenhakkera, a później samodzielnie objął stery reprezentacji. – Nie wstydziliśmy się przecież za kadrę Nawałki. Jeśli awansujemy do Kataru, to tam Sousa musi zabrać polskiego szkoleniowca – podsumował rozmówca „SE”.
Czytaj też:
Nie mamy komfortu jak Francja i inni? Oby to był punkt wyjścia do pracy, a nie wymówka dla obrońców