Reprezentacja Polski zmaga się z kontuzjami już od Euro 2020 Oczywiście kadrowe braki nie usprawiedliwiają do końca porażki, jaką zaserwowali nam piłkarze na mistrzostwach Europy, ale nie można zapominać o problemach, jakie napotkały zespół Paulo Sousy w czerwcu.
Na samym początku zmagań zabrakło przecież dwóch bardzo ważnych członków drużyny: Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika. Pierwszy z nich pechowo złamał kość w stawie skokowym, a drugi w ostatnim spotkaniu ligowym w sezonie 2020/2021 nabawił się urazu kolana.
Euro się skończyło, ale problemy z kontuzjami w kadrze nie. Pod koniec sierpnia trener Sousa musiał zaktualizować listę powołanych zawodników, ponieważ aż pięciu piłkarzy z pierwotnego składu nie jest zdolnych do gry. Wśród nich są takie postaci, jak właśnie Piątek i Milik, ale także Kacper Kozłowski, Dawid Kownacki i Mateusz Klich. Piotr Zieliński ma pojawić się na zgrupowaniu, ale wystąpić może on dopiero przy okazji ostatniego wrześniowego meczu.
Niepewne wsparcie dla Lewandowskiego
Piątek i Milik nadal nie są dostępni i nie wystąpią we wrześniowych meczach z Albanią, San Marino i Anglią. Wynika z tego, że z typowych napastników zostają Robert Lewandowski Karol Świderski i Adam Buksa. Jeśli chodzi o pierwszego z nich nie trzeba wiele tłumaczyć. Trzy mecze w nowym sezonie, sześć zdobytych bramek i wygrany Superpuchar Niemiec mówią same za siebie. Problem pojawia się dalej, ponieważ Sousa lubi grać dwoma napastnikami. Podczas Euro 2020 w dwóch na trzy mecze Portugalczyk rozpoczynał mecze z Lewandowskim i Świderskim w pierwszym składzie. Wiadomo jednak, że ten duet nie ma takiej siły rażenia, jak te, w których obok „Lewego” występowali Piątek czy Milik.
Adam Buksa nie jest brany pod uwagę w kontekście pierwszego składu na najważniejszy mecz z Anglią. Oczywiście niczego nie można stwierdzać na pewno, szczególnie że Sousa nie ma problemów ze wystawianiem młodych, debiutujących zawodników na kluczowe mecze. Możliwe, że Portugalczyk postawi na wariant, w którym wystawiony zostanie tylko jeden nominalny napastnik.
Chronić „Lewego” za wszelką cenę?
Mecz z Anglią będzie ostatnim spotkaniem podczas wrześniowego zgrupowania. Przed 8 września Polacy zmierzą się kolejno z Albanią i San Marino. Sousa zapytany na konferencji prasowej o kwestię Lewandowskiego wyraził się bardzo jasno. – Najlepsi zawodnicy powinni być zawsze na boisku, oni chcą grać, chcą strzelać gole, nie powinno być dmuchania na zimne – powiedział szkoleniowiec. Lewandowski więc nie będzie oszczędzany na najważniejszy mecz. Jego ewentualny uraz w meczu z Albanią czy San Marino wpędziłby reprezentację w ogromne kłopoty. Pierwszy mecz z Synami Albionu pokazał, że wygrana z nimi jest możliwa, ale absencja kapitana w drugim z rzędu spotkaniu przeciwko tej reprezentacji byłaby dla nas mocno niekorzystna.
Dziury kadrowe w pomocy
W linii pomocy nie jest w tym momencie kolorowo. Zawodnicy, którzy ewentualnie mogliby grać w środku pola to Karol Linetty, Jakub Moder i Grzegorz Krychowiak. Ewentualnie z ratunkiem może przyjść Paweł Dawidowicz, który z formacji obronnej może łatwo przejść na pozycję defensywnego pomocnika. Brak kontuzjowanych Mateusza Klicha i Kacpra Kozłowskiego wpływa bardzo ograniczająco na elastyczność środka pola.
Walka o dziewięć punktów
Nie ma co ukrywać, że z trzech nadchodzących spotkań tylko jedno powinno wydawać się trudne. Albania i San Marino to w języku eliminacyjnym „łatwych sześć punktów” i tej narracji trzeba się trzymać. Przez te spotkania trzeba przejść jak najmniejszym nakładem sił i przede wszystkim bez kontuzji pomocników i Roberta Lewandowskiego. Nie zapominajmy, że ewentualny powrót Piotra Zielińskiego na mecz z Anglią nie jest optymalnym rozwiązaniem, zważając na to, że gracz Napoli będzie świeżo po kontuzji, bez rytmu meczowego.
Nieważne z jakimi przeciwnikami – sześć punktów zawsze buduje. Dwa wygrane w dobrym stylu mecze mogą wytworzyć w piłkarzach odpowiednie nastawienie i wiarę w to, że na własnym stadionie reprezentacja wicemistrzów Europy jest do ogrania. Anglicy to bezpośredni rywale Polaków w walce o awans na Mundial, choć wiadomo, że rozsądek nakazuje nastawić się na walkę o drugie miejsce i starcia o wyjście z baraży. Dziewięć punktów na wrześniowym zgrupowaniu byłoby świetnym prezentem dla kibiców i dobrym prognostykiem w kontekście „mentalności”, o której tak często wspomina Paulo Sousa.
Czytaj też:
„W owym czasie wyszło rozporządzenie prezesa PZPN...”, czyli internetowy testament reprezentacji