Świetny bramkarz, ale też prowokator. Czy Rafał Gikiewicz dostanie powołanie do kadry?

Świetny bramkarz, ale też prowokator. Czy Rafał Gikiewicz dostanie powołanie do kadry?

Rafał Gikiewicz
Rafał Gikiewicz Źródło:Newspix.pl / FOT.DEFODI IMAGES
Rafał Gikiewicz, bramkarz występującego w Bundeslidze Augsburga, jest bliski powołania do reprezentacji Polski. Jeśli by się tak stało, byłaby to ogromna sensacja. Bo po pierwsze golkiper ma już 35-lat (trochę późno jak na debiut), to jeszcze jest skonfliktowany z innym bramkarzem kadry, Kamilem Grabarą, który niedawno zapowiedział, że Gikiewicz może od niego… „dostać w tubę”.

Powołanie dla „Gikiego” nie jest jeszcze przesądzone. Bo nowy selekcjoner, Fernando Santos, działa w taki sposób, że najpierw przygotowuje bardzo szeroką listę kandydatów do reprezentacji, którą później zawęża do dwudziestu kilku nazwisk.

Ostateczny skład kadry na mecze z Czechami i Albanią poznamy 17 marca, ale do zawodników grających za granicą, selekcjoner musiał wysłać powołania wcześniej, bo zobowiązują go do tego przepisy FIFA. Ta szeroka lista (40 zawodników) nie została publicznie potwierdzona przez związek, ale wyciekła do mediów.

Spośród bramkarzy, Portugalczyk postawił na pięciu golkiperów: Wojciecha Szczęsnego (Juventus Turyn), Łukasza Skorupskiego (Bologna), Bartłomieja Drągowskiego (Spezia), Rafała Gikiewcza (Augsburg) i Kamila Grabarę (FC Kopenhaga).

Wielki nieobecny

W tej grupie nowy jest tylko bramkarz Augsburga. Cała pozostała czwórka grała wcześniej, m.in. u poprzedniego selekcjonera. Na mundial do Kataru powołanie od Czesława Michniewicza dostali: Szczęsny, Skorupski i Drągowski, ale wskutek kontuzji tego ostatniego, tuż przed turniejem zastąpił go Grabara.

Rafał Gikiewicz niby był w szerokim spektrum zainteresowań Michniewicza, ale sprawa nigdy nie wyszła poza deklaracje selekcjonera. „Giki” nie został nawet sprawdzony na żadnym ze zgrupowań.

W czerwcu ubiegłego roku, gdy reprezentacja Polski rozgrywała aż cztery mecze Ligi Narodów, Michniewicz dał zagrać w każdym z nich innemu golkiperowi kadry. I trzeba przyznać, że wszyscy zdali egzamin. Nawet po przegranym bardzo wysoko meczu z Belgią (1:6), Bartłomiej Drągowski zebrał mnóstwo pochwał za swoje interwencje. A debiutant w pierwszej reprezentacji Kamil Grabara, zagrał świetne spotkanie z Walią. Pozycja Szczęsnego i jego pierwszego zastępcy, Łukasza Skorupskiego, była (i jest) niepodważalna w reprezentacji.

Polska od dawna ma świetnych bramkarzy, więc selekcjoner miał komfort, by spokojnie pozostać przy tym gronie golkiperów. A jednak wokół kadry cały czas krążył temat Rafała Gikiewicza, który od kilku sezonów robi furorę w Bundeslidze. Jego powołania domagali się dziennikarze i kibice.

Chociaż Augsburg to taki typowy ligowy średniak, który raczej musi walczyć o utrzymanie niż czub tabeli, to Gikiewicz (wcześniej Union Berlin i SC Freiburg) imponował swoją postawą w wielu meczach. Jego silną stroną jest gra na linii, bo potrafi wybronić swoją drużynę przed utratą gola nawet w beznadziejnych sytuacjach, np. strzałach z bliska. O tym, jak ważnym jest zawodnikiem swojej drużyny, niech świadczy fakt, że w głosowaniu kibiców został uznany za najlepszego piłkarza Augsburga w 2022 roku.

Konflikty, akcje, prowokacje

Co bardzo istotne, Gikiewicz wyróżnia się nie tylko na boisku. Jest postacią charyzmatyczną, nie boi się mocnych wypowiedzi, kontrowersyjnych zachowań czy nawet prowokacji. Głośnych incydentów z kibicami miał polski bramkarz co najmniej kilka, za każdym razem były one szeroko komentowane w niemieckich mediach.

W 2019 roku, w derbach Berlina, grupa zamaskowanych kibiców Unionu – w którym występował wtedy „Gigi” – wbiegła na boisko i próbowała wzniecić burdę. Ruszył na nich polski bramkarz, kilku z nich odepchnął i przy pomocy kolegów z drużyny zagonił chuliganów z powrotem na trybuny. W prasie niesamowicie chwalono Polaka za odwagę, a w komentarzach powtarzało się jedno słowo: szacunek!

Ale bywało też tak, że Gikiewicz sam prowokował kibiców rywali. We wrześniu 2022 roku, w meczu z Werderem Brema, Polak efektowną paradą obronił – podyktowany w doliczonym czasie gry – rzut karny. Tuż po swojej interwencji podszedł pod trybunę ultrasów rywali i prowokacyjnie pokazywał im, kto tu jest bohaterem. Część agresywnych kibiców opuściła trybuny i zaczęła biec w kierunku Polaka. Mogło się to skończyć bardzo źle, ale na szczęście skutecznie interweniowała ochrona stadionu.

Konflikt Gikiewicza z fanami Werderu jest nadal żywy. Kiedy kilka dni temu Augsburg wygrał z zespołem z Bremy 2:1, Polak znowu zrobił show. Przez cały mecz był przez kibiców obrażany wulgarnymi przyśpiewkami, a po zwycięstwie znów podbiegł do ich trybuny i wyraźnie ich prowokował.

Czytaj też:
Rafał Gikiewicz nie przedłuży kontraktu z Augsburgiem? Jest reakcja ze strony klubu