Wiele wskazuje na to, że Polski Związek Piłki Nożnej przestał panować nad sytuacją, związaną z Fernando Santosem. Informacja z niedzielnego poranka o rzekomym porozumieniu Portugalczyka z władzami Al-Shabab i jego nadchodzącej prezentacji w klubie postawiła do pionu wszystkich działaczy najwyższego organu piłkarskiego w Polsce. Rozpoczęto próby kontaktu z selekcjonerem Biało-Czerwonych, który obecnie przebywa na urlopie. Sprawy zrobiły się bardzo podejrzane.
PZPN wydał komunikat ws. Fernando Santosa
Selekcjoner reprezentacji Polski nie ma za sobą łatwych pierwszych miesięcy w nowej pracy. Kiepskie wyniki sportowe oraz afery wypływające z biur Polskiego Związku Piłki Nożnej sprawiły, że prawdopodobnie rozpoczął rozważania o opuszczeniu projektu i podjęcia się nowego wyzwania, jakim ma być praca w Saudi Pro League jako trenera Al-Shabab. Szkoleniowiec odpoczywa od pracy, a PZPN wydał komunikat, w którym poinformowano, że jego plany nie uległy zmianie.
„Selekcjoner przebywa aktualnie na urlopie. Tydzień temu był w Polsce na meczu Superpucharu Raków – Legia i nie było z jego strony żadnych sygnałów odnośnie zmiany jego planów zawodowych” – czytamy na Twitterze portalu Łączy nas piłka.
Rzecznik prasowy PZPN dolał oliwy do ognia
Wygląda na to, że powyższy komunikat wcale nie uspokoił kibiców, a w mediach społecznościowych rozpętała się kolejna burza, której nie załagodził rzecznik prasowy PZPN, Jakub Kwiatkowski. Jeden z użytkowników Twittera napisał, by Ci po prostu zadzwonili do trenera i zapytali się, o co chodzi, na co zareagował właśnie Kwiatkowski, pisząc: „Naprawdę myślisz, że nie próbujemy?”.
Rzecznik udzielił też wypowiedzi serwisowi eurosport.pl, w którym powiedział, że konieczna jest weryfikacja: — Jesteśmy zaskoczeni tymi informacjami. Trener przebywa na urlopie. Próbujemy się z nim skontaktować, by zweryfikować te informacje. Na ten moment traktujemy je z dużą rezerwą, ale musimy to zweryfikować z trenerem — mówił Jakub Kwiatkowski.
Czytaj też:
Polski piłkarz chce wrócić do kadry. „Gdybym mógł, to sam bym się powołał”Czytaj też:
Jerzy Brzęczek o karierze Jakuba Błaszczkowskiego. „Gdyby nie to, zdobyłby więcej”